We Władysławowie zwołano błyskawiczną sesję, by podjąć uchwałę o chęci przejęcia tutejszego portu. Równie ekspresowo dokument przefaksowano do Ministerstwa Skarbu. To efekt wyścigu, który władze gminy prowadzą z... władzami swojego powiatu. Stawką jest to, kto przejmie największy port rybacki na Bałtyku, wart ponad 30 mln zł.
Zaczęło się od pytania ministra skarbu, który chciał wiedzieć, czy starostwo w Pucku jest zainteresowane nieodpłatnym przejęciem Szkunera. To firma, która m.in. zarządza większą częścią portu. Radni zgodzili się, choć próbowali odwieść ich od tego władysławowscy samorządowcy.
Starosta Wojciech Dettlaff przyznaje, że propozycję z Warszawy przedyskutował wcześniej m.in. z wiceministrem skarbu. - Gdy przejmiemy Szkuner i port, będziemy mogli lepiej zadbać o miejsca pracy i zaktywizować ten teren - argumentuje.
Tomasz Bojar-Fijałkowski, doradca burmistrza Władysławowa, podczas posiedzenia sejmowej Komisji Skarbu Państwa próbował się dowiedzieć, czemu ministerstwo wysłało ofertę tylko do starostwa, a nie do gminy czy np. do wojewody. Podsekretarz stanu Zdzisław Gawlik nie umiał jednak udzielić wiążącej odpowiedzi.
Zapowiedział jednak, że jego resort sprawdzać będzie wnioski samorządów chętnych do komunalizacji portu według daty zgłoszeń. Spotkało się to z ostrą reakcją parlamentarzystów.
- Naszą strategię minister ma już od marca, a stosowną uchwałę od poniedziałku - mówi burmistrz Grażyna Cern - ale jeśli utrzyma w mocy swoją zapowiedź o metodzie oceny, będziemy ją skarżyć.
Władysławowo szuka wsparcia u pomorskich parlamentarzystów.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
