Krokowa. Dwunastoosobowa rodzina Szynszeckich wreszcie będzie na swoim

- Trudno opisać, jak jesteśmy szczęśliwi - mówią członkowie rodziny, których odwiedziliśmy jeszcze w ich starym domu.
Od wielu lat Szynszeccy mieszkają w niewielkim drewnianym budynku, gdzie gnieżdżą się w dwóch pomieszczeniach będących zarazem sypialniami, pokojem gościnnym, kuchnią i łazienką.

Za ogrzewanie starczać im musi tzw. westfalka, czyli mała metalowa kuchenka. W domu nie ma bieżącej wody, trzeba ją nosić ze studni na podwórku.

O tragicznej sytuacji rodziny informowaliśmy już kilka lat temu, gdy sami zgłosili się ze swoimi problemami do „Dziennika Bałtyckiego".

Szewdzi pomogli rodzinie z Parszczyc

Poprosiliśmy o pomoc Władysława Ornowskiego, czyli fundację Pana Władka. Ten jak zwykle odpowiedział na apel i dostarczał do Parszczyc żywność i ubrania.

Zaangażował się też wspólnie wraz z gminą w budowę nowego domu. Z planów niestety nic nie wyszło, bo oferowany teren, na którym mógł stanąć budynek, przebiegał pod linią średniego napięcia.

Tak przebiegała budowa domu dla rodziny Szynszeckich

Teraz gmina Krokowa znalazła inne wyjście. Szynszeccy już w czwartek będą mogli wprowadzić się do budynku w Goszczynie, kilka kilometrów od Parszczyc. To obiekt zwolniony przed kilku laty przez policjantów, którzy mieli tu swój komisariat.

Gmina Krokowa wyremontowała obiekt i przystosowała go do potrzeb rodzinnego życia.
- Pozyskaliśmy licznych sponsorów i dzięki temu udało się nam kompletnie umeblować dom i zebrać także dla nowych gospodarzy ubrania - cieszy się Maria Żebrowska, kierownik gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krokowej.

Dwunastoosobowa rodzina nie posiada się z radości na przeprowadzkę. Przyznają, że to spełnienie ich największego marzenia.