Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcin Gieneczko wziął Amazonkę za rogi i pobił Rekord Guinnessa! | ZDJĘCIA

Krzysiek Hoffmann
Marcin Gieneczko kontra Amazonka
Marcin Gieneczko kontra Amazonka Archiwum prywatne
Nieprawdopodobny wyczyn mieszkańca gminy Kosakowo. Marcin Gieneczko pobił Rekord Guinnessa - przepłynął Amazonkę w caone! - Cel był prosty i czysto sportowy - mówi podróżnik z Kosakowa. - Chciałem jak najszybciej przebrnąć przez tę rzekę. Zajeło mi to 111 dni. 5573 kilometry to najdłuższa podróż canoe na świecie.

Marcin Gieneczko - zwariowany podróżnik z pasją - postanowił po raz kolejny przekroczyć granice ludzkich możliwości. Mieszkaniec gminy Kosakowo wziął sobie za cel przepłynięcie Amazonki - jednej z najdłuższych i najbardziej niebezpiecznych rzek na świecie. Co ważne kosakowianin swój szalony pomysł zaplanował zrealizować w canoe. Jak zapowiedział, tak zrobił! Wsparcia tej szalonej inicjatywie udzielił sam wójt Jerzy Włudzik. Obok samorządowców nasz globtroter mógł liczyć na pomoc ludzi z Biura Rekordów.

- Mieliśmy przyjemność współpracować z Panem Marcinem i odpowiadać za wszystkie kwestie formalne przy ustanawianiu rekordu Guinnessa - dodaje Paweł Chwalibóg z Biura Rekordów, które na swojej stronie opublikowało niezwykły wyczyn mieszkańca gminy Kosakowa. ZOBACZ TUTAJ.

Przeprawa wyciągnęła aż 111 dni z życiorysu Marcina. A projekt „Amazonka” wpadł mu do głowy w prozaiczny sposób.
- Moje życie cały czas jest związane z wodą - opowiada Marcin Gieneczko. - Postanowiłem coś w nim zmienić, wypełniając kolejny kontrakt na statku. Pewnego dnia, w wigilię zobaczyłem podpływającą jednostkę o nazwie Amazon.

ZOBACZ TEŻ: Marcin Gieneczko przeprawił się przez dziką Amazonkę, a dzieciaki z Pucka zatańczyły rekordowego poloneza | ZDJĘCIA, WIDEO

No i wtedy się zaczęło. Wsiadł w canoe i po prostu popłynął z nurtem. Wtedy jeszcze nie wiedział, że na stałe zapisze się na kartach historii. Jego przeprawa z miejscowości Atalaya do Belem o łącznej długości 5573 km została nowym Rekordem Guinnessa. Tym samym zdecydowanie pobił wynik swojej poprzedniczki - Helen Skelton**z Wielkiej Brytanii**, która przemierzyła 3234 km amazońskiego szlaku, ale w kajaku.

- To dwie odrębne rzeczy - tłumaczy Gieneczko. - Aby obrazowo to porównać, kajak to taka formuła jeden, a canoe jest klasą WRC.

Sędziowie nie mieli wątpliwości co do oceny nieprawdopodobnego rezultatu mieszkańca powiatu puckiego. Choć weryfikacja zgłoszenia o rekordzie trwała prawie tyle, co przepłynięcie przez najdłuższą rzekę Ameryki Południowej. Podróżnik z Kosakowa dostarczył niesamowitą ilość materiałów zaświadczających o tym, że Amazonka w canoe została pokonana naprawdę. Dosłał dokładne dane świadków spotkanych na trasie, masę zdjęć, ponad 15 godzin materiału filmowego i pisemne potwierdzenia od miejscowych urzędów, czy komisariatów policji. Prowadził też relację na żywo. Około trzydzieści osób było podłączonych pod nadajniki satelitarne Gieneczki. Wszystko po to, aby znów pokazać, że niemożliwe nie istnieje.

Oficjalny komunikat komisji ds. rekordów Guinnessa znajdziesz

A na Amazonce łatwo nie było. O tym, jak może być niebezpiecznie podróżnik przekonał się na własnej skórze. Na peruwiańskim odcinku trasy najpierw wpadł w ogromne wiry rzeczne, a później cudem uszedł z życiem przy próbie postrzelenia.
- Trzeba wziąć pod uwagę, że sytuacje losowe są wszędzie - komentuje Gieneczko. - Jednak na Amazonce trzeba mieć oczy dookoła głowy. Choć na trasie spotykałem też wielu życzliwych ludzi, np. w Brazylii.

Mimo wszystko piraci, kokaina i jadowite zwierzęta to tam chleb powszedni.

- Przepływając przez tzw. czerwoną strefę, czyli miejsce gdzie handluje się kokainą, musiałem wszystko robić po ciemku - wspomina globtroter z Kosakowa. - W nocy nie można było używać latarek - czołówek, aby nie zwracać na siebie uwagi.

Członkowie tamtejszych gangów długo by się nie zastanawiali, gdyby trafili na białego gringo. O brutalności amazońskiej dżungli przekonali się w 2011 roku kajakarze z Gdańska. Podczas przeprawy przez rzekę zostali zamordowani.

Te sytuacje nie odstraszyły Marcina, który sukcesywnie - dzień po dniu - pokonywał kolejne punkty wcześniej założonego planu. - Podszedłem do tej wyprawy czysto sportowo - wyjaśnia pasjonat ekstremalnych przygód. - Chciałem jak najszybciej przepłynąć tę rzekę. Krok po kroku realizowałem swoje zamierzenia.

BĄDŹ NA BIEŻĄCO. Polub nas na Facebooku!

Odwiedź i lajkuj na facebook.com/PuckNM

Dziennie w canoe spędzał po 12 - 13 godzin i pokonywał kilkaset kilometrów. Nasuwa się pytanie - czy dla Rekordu Guinnessa warto się aż tak poświęcać? - Rekord to jedno, ale ja miałem też inny cel - zauważa Marcin Gieneczko. - Dzięki mojej wyprawie pomogłem Pomorskiemu Hospicjum dla Dzieci uzbierać na karetkę.

O dzikiej Amazonce usłyszeć będzie można na Kolosach w Gdyni już w ten piątek 11 marca o godz. 21.

Co teraz po pokonaniu rzecznego K2?

- W lipcu chcę przejść w poprzek Mongolię - kończy Gieneczko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na puck.naszemiasto.pl Nasze Miasto