Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomeranki już za Warszawą. Planowali dotrzeć do Kazimierza, ale na przeszkodzie stanęły mielizny

pen
Towarzystwo Turystyki Morskiej MËRK
Jastarnicy na pomerankach już za Warszawą. A na pokładzie kolejny pasażer - autostopowicz ze stolicy. - To był ciężki dzień - przyznają Kaszubi.

Czwartek był wietrznym, ale i jednocześnie trudnym, pełnym wyzwań dniem. A ten zaczął się dość szybko, bo łodzie wyruszyły już o godz. 4:50.

Kaszubskie pomeranki - dzieło półwyspowego szkutnika Jacka Strucka - płynęły przez większość dnia na żaglach.

Jak było w Warszawie?

- Pół dnia Waśleuper i Deneszka szły na pełnych żaglach, z postawionym fokiem i grotem - relacjonuje Tyberiusz Narkowicz. - Ale to był bardzo trudny odcinek, bo między Warszawą a Górą Kalwaria roiło się od licznych mielizn. Sam wodny szlak też był słabo oznakowany.

W efekcie Waśleuper cztery razy wylądował na piaszczystej łasze. Podobny los kilka razy spotkał także pozostałe łodzie pomerankowej wyprawy z Jastarni do Sandomierza - Merka, Stornię i Deneszkę.

Gdy "kaszubska armada" minęła Górę warunki się poprawiły: wiatr osłabł, więc można było ściągnąć główne żagle, a łodzie szły na fokach z silnikowym wsparciem.

Sprawdź nasz profil na facebooku - puck.naszemiasto.pl też tam jest

Gdy wczoraj rozmawialiśmy z jastarnikami ok. godz. 20 łodzie było na ok. 445 kilometrze. Wprawdzie w planach było dotarcie do Kazimierza, ale to raczej jest niewykonalne - z uwagi na pogodę.
Łodzie staną zapewne gdzieś na brzegu między Magnuszewem a Puławami.
- I tam będziemy nocowali - mówi burmistrz Jastarni.

Jak odnotowali jastarnicy, na Wiśle panuje dość mały ruch. W ciągu dnia pomeranki spotkały parę kajaków i łodzi rybackich, a ok. godz. 20 Kaszubi mijali się z kabinowym jachtem, na którego pokładzie tkwiło sześć rowerów.
Żeglarze szli z Krakowa.
- A jednak można! - komentuje Narkowicz. - Widać wyraźnie, że trzeba mocno promować ten szlak, bo jest słabo wykorzystywany turystycznie.

Co ciekawego czeka nas w najbliższych dniach na terenie nadmorskiego powiatu?

Kaszubi o promocję dbają dobrze. Łodzie oflagowane są dość bogato. Na bokach wiszą flagi Jastarni, stowarzyszeń Pomarenk i Merk oraz Północnokaszubskiej Lokalnej Grupy Rybackiej. A na pokładach nie brakuje materiałów reklamowych, które trafiają do mieszkańców przywiślańskich miast.
A po drodze dołączają kolejni chętni.

Pierwszy był Gdynianin, teraz na pokładzie zameldował się... autostopowicz z Warszawy. Najpierw mieszkaniec Wilanowa pojawił się razem z grupą osób, które witały Jastarnię w Porcie Czerniakowskim, a potem...
- Wypływamy rano z Warszawy i nagle na brzegu widzimy człowieka, który stoi z plecakiem i łapie "okazję" - opowiada Tyberiusz Narkowicz. - To był Mariusz Długosz. Dziś już nasz kolejny załogant.

Kto wcześniej dołączył do załogantów pomeranek?

Przypomnijmy, że Kaszubi ze swoimi gośćmi płyną do Sandomierza. A gospodarze już wypatrują ekipy znad morza.
- Dzwonił do nas burmistrz tego miasta i zapowiadał, że szykuje dla nas grilla - śmieje się Tyberiusz Narkowicz.

W Sandomierzu jastarnicy mają jeszcze jedną "tajną misję": muszą buchnąć, czyli ukraść, rower księdzu Mateuszowi - bohaterowi popularnego serialu telewizyjnego.
- Załoga dowcipkuje sobie, że bez roweru do domu nie wracamy - śmieje się burmistrz Jastarni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na puck.naszemiasto.pl Nasze Miasto