Dodaj zdjęcie profilowe

avatarWładysław Szarski

Puck
Od lat zakochany w Helu zacząłem w 1997 roku tworzenie strony WWW o Helu – http://hel.edu.pl W tym czasie pisałem także do periodyku helskiego – „Helska Bliza” – można poczytać na http://hel.edu.pl/publikacje W 2005 r. zostałem zaproszony do zespołu tworzącego nowe, helskie Muzeum Obrony Wybrzeża i pracuję tam, bezetatowo do dziś. Jestem niepoprawnym romantykiem, jestem dumny z tego że jestem Polakiem i staram się przybliżyć, przypomnieć i ciekawie pokazać historię polskiego Wybrzeża.

"Patriotyzm" na co dzień – czyli haniebne ukrywanie prawdy

2014-01-23 10:15:52

korekta z ostatniej chwili:
Poniższy artykuł opublikowałem bez wiedzy p. Mieszkowskiego. No i okazałem się zbyt gorliwy - własnie dostałem od niego wiadomość, że przed rokiem w końcu dodano tablicę z pełną informacją o tragicznie przerwanym życiu komandora Mieszkowskiego. Cieszę się - że tę sprawę udało sie w końcu załatwic....
Jednocześnie przepraszam za nieświadome wprowadzenie w błąd....

-----------------------------------------------------------------------------------------

Opracowując pierwsze wystawy Muzeum Obrony Wybrzeża Stowarzyszenia "Przyjaciele Helu" odkrywaliśmy na nowo historię obrońców Helu, szperaliśmy w źródłach i w książkach istniejących na rynku w minimalnych nakładach. Rzeczywistość powojennych losów obrońców odkrywała się często przed nami drastycznie gorsza, niż ta o której wiedzieliśmy ze szkolnych lekcji historii. Musieliśmy się zmierzyć z tragediami, które często przerastają wyobrażenie dzisiejszego mieszkańca naszego kraju.

Przez 7 lat naszej pracy stworzyliśmy – oprócz wielu innych - stałą ekspozycję poświęconą pamięci 7 komandorów - która opowiada jak wspaniali oficerowie, jak bohaterowie obrony Helu, jak kawalerowie orderu Virtuti Militari, jak oficerowie na najwyższych stanowiskach w Marynarce Wojennej, zostali z dnia na dzień zgnojeni, strąceni do poziomu podludzi, wzgardzonych niewolników, których można bezkarnie torturować i zabijać.

Już wczesny, klasyczny Marksizm nauczał, że trzeba zabijać tych, którzy są wrogami społeczeństwa – wrogów klasowych.
Żeby osiągnąć swój cel – komunistyczny raj - trzeba ZNISZCZYĆ stary porządek, TRZEBA zabić pewien procent społeczeństwa, a wroga trzeba najpierw upokorzyć, upodlić, skierować na niego publiczną wrogość, często ośmieszyć, a potem zabić…
Pamiętajmy, że dla rzekomego „wspólnego dobra” oficjalnie oświadczano, że pewne grupy TRZEBA wymordować!
To nie są jakieś wypadki przy pracy, czy wypaczenia – to jest planowa droga do celu!
A kto tego nie rozumie, nie akceptuje ------ jest wrogiem! Proste, prawda?
To nie było tak, że ONI „dopuszczali się zbrodni” – to planowe zbrodnie były esencją ich działania.

Ci z katów, sędziów, śledczych którzy przeżyli - są do dziś dumni z tego co robili, a wola sądownictwa żeby ich ukarać była i jest wątła, anemiczna i nieskuteczna…

My o tym nieustannie przypominamy. Nasze ekspozycje wzbudzają stale wielkie zainteresowanie zwiedzających, często szokują ich, ale zawsze przekazują elementarną wiedzę o tym jak było, i jak o tym milczano przez lata.

Mówiąc o helskich komandorach nigdy nie zapominamy, że ośmiu uwięzionych i miesiącami torturowanych komandorów, że tych trzech, w efekcie – zamordowanych:
• komandor porucznik Zbigniew Przybyszewski, 45 lat
• komandor Jerzy Staniewicz, 49 lat
• komandor Stanisław Mieszkowski, 49 lat

- to tylko wierzchołek góry lodowej, że tych ofiar i tych ludzkich tragedii było o wiele, wiele więcej.

My, jako muzeum, staramy się wzbudzić w ludziach ciekawość historii. Często idziemy przez życie i nie myślimy o tym, czy nie chcemy sobie wyobrażać ile największych tragedii, ile pięknych uczynków ludzkich, ile bohaterstwa, ile smutku, ile podłości, ile rozpaczy działo się i dzieje na tym skrawku ziemi po którym stąpamy, na którym istniejemy. Czasem po prostu jest nam obojętne…
Tak być nie powinno!

Dążeniem stalinowskich oprawców było nie tylko zabić daną osobę, ale zabić pamięć o niej.
Zakazywano pisać i mówić o czymkolwiek dotyczącym ofiar – celowo podsycano atmosferę strachu, by nikt się nie ośmielił mówić o aresztowanych, o skazanych, o zamordowanych, by ludzie bali się nawet kontaktu z ich rodzinami. Tajne były także same pochówki i ich miejsca.

Minęło właśnie 61 lat od śmierci naszych helskich komandorów, a dopiero niedawno zaczęto szukać ich szczątków – ale ekshumacja dziesiątków nie zewidencjonowanych ofiar bezpieki daje małą nadzieję, że nasi helscy bohaterowie się odnajdą…To kolejna, wielka trauma dla ich rodzin…

Nawet w latach 90-tych, już za prezydentury Lecha Wałesy przedstawiciele oficjalnych organów państwa - prokuratury uznawali starania rodzin ofiar za ich prywatną sprawę…

Zwracam się do Państwa, do moich czytelników z jedną prośbą, z jednym apelem:
Ci żołnierze, żołnierze prawi, żołnierze nieskalani nosili w sercu skarb nieprzebrany, skarb miłości Ojczyzny, energii i pracy.
Nie możemy się zgodzić, aby ten skarb, te ich walory wraz z ich zgonem, stanowiącym dla Ojczyzny nieodżałowaną i niepowetowaną stratę, wraz z Nimi legły w ludzkiej niepamięci.
Uważam, że naszym obowiązkiem obywatelskim i patriotycznym jest, wziąć każdy na siebie cząstkę z tych ich wartości i chociaż część ich energii, wiary i zapału.
I w ten sposób, chociażby w części ich dzieło kontynuować.
Jeżeli już zaletami i zdolnością dorównać im nie możemy, szerzeniem prawdy nadrobić to Ojczyźnie, co Ojczyzna i Marynarka Wojenna straciły w ich śmierci.


Stracony niewinnie komandor Stanisław Mieszkowski został uhonorowany okazałym pomnikiem w Kołobrzegu. Może się wydawać – że w ten sposób oddano mu należną cześć.

Prawda jest niestety dramatycznie odmienna. Na tablicy umieszczonej na pomniku HANIEBNIE UKRYTO fakt, że Mieszkowski został niewinnie stracony z wyroku stalinowskiego Sądu Wojskowego. Kłamliwa tablica została umieszczona na pomniku całkiem niedawno – w 2007 roku! Takie zakłamywanie historii - to oburzające, skandaliczne zaprzeczenie patriotyzmu.

Nasze liczne protesty w tej sprawie trafiają w mur obojętności. Usiłowano mi nawet wmówić, że na taką treść tablicy zgodził się syn zamordowanego - p. Witold Mieszkowski. Dla jasności sprawy cytuję poniżej jego wypowiedź w tej sprawie:
-------------------------------------------------------------------
Warszawa, 5 października 2009
Szanowny Panie Dyrektorze !

Dziękuję za przysłanie mi kopii listu wysłanego przez Pana do Kołobrzegu i za wiadomości przekazane mi z jego pośrednictwem, a pochodzące z redakcji miejscowej gazety. Muszę wszakże Panu z niemałym zdziwieniem donieść, że nieprawdziwym jest rozgłaszane twierdzenie, jakoby wcześniej uzgadniano ze mną treść tablicy zamontowanej na cokole pomnika wystawionego mojemu Ojcu w Kołobrzegu. Prawdą jest natomiast, że zostałem postawiony w tej sprawie wobec faktów dokonanych.
Otóż w czasie odsłonięcia owego pomnika podczas Dni Morza w czerwcu 2007 wyraziłem panu Antoniemu Szarmachowi swoją dezaprobatę co do – „niepełnej treści” owej tablicy(!) Zapewniono mnie wówczas solennie, że na Skwerze im. Komandora Stanisława Mieszkowskiego (nieopodal jego pomnika) lokalna Liga Morska i Rzeczna postawi przyzwoitą i trwałą tablicę informacyjną, poświęconą tej historycznej już dziś postaci; tablicę, w której nie zostaną już pominięte i przemilczane niebagatelne fakty bezpodstawnego aresztowania, bestialskiego udręczenia i wreszcie mordu sądowego popełnionego w roku 1952 przez komunistyczny aparat terroru państwowego na osobie Komandora. Rok temu ponownie przypominałem inicjatorom całego zamierzenia o ich powinnościach. Niestety, po przeszło dwu latach, zapewnienie to wciąż pozostaje niespełnione (sic !).
Mało tego! Dochodzą mnie słuchy, że miejscowy wydawca nosi się z zamiarem wydania książki poświęconej osobie mojego Ojca. Że już nawet uzyskał zewnętrzne środki finansowe na ten cel. Jako syn Komandora miałem pierwotnie (jako jeden z współautorów tej książki i oczywiście honorowo) uczestniczyć w jej powstawaniu i udostępnianiu prywatnego naszego fotograficznego zasobu rodzinnego, a także w dokonaniu spośród niego odpowiedniego wyboru.
I tu znowu muszę powiedzieć: Niestety ! Z jednej strony dochodzą mnie niepokojące sygnały od recenzenta książki o ponownych, „przemilczeniach” w zamierzonym wydawnictwie, świadczących o kolejnych próbach „zamazywania historii”, a tym samym o ewidentnym naruszaniu przez wydawcę dobrych obyczajów (w tym również zasad etyki zawodowej). Z drugiej zaś odnotowuję daleko posuniętą nielojalność wydawcy w stosunku do mnie, jako do jednego z współautorów, zaś przez zamiar publikowania nieuzgadnianych ze mną istotnych treści merytorycznych dotyczących bezpośrednio mojego Ojca Komandora Stanisława Mieszkowskiego – również dopuszczenie do poważnego niebezpieczeństwa naruszania prawa (!)
Mam wszakże nadzieję, że wszyscy, a w szczególności nasz drogi kołobrzeski wydawca pan Kazimierz Ratajczak, pragnęlibyśmy tego uniknąć (?)

Pozostaję z poważaniem

( - ) Witold Mieszkowski

Jesteś na profilu Władysław Szarski - stronie mieszkańca miasta Puck. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj