Tylko rodziny brakuje

...
JASTRZĘBIA GÓRA. Grupa siedemnaściorga dzieci z podwileńskiego domu dziecka dochodzi do zdrowia podczas kilkumiesięcznego pobytu w Jastrzębiej Górze.

- Jesteśmy tutaj na wczasach profilaktycznych - tłumaczy Joanna Wierzbowska, kierowniczka grupy z warszawskiej Fundacji Polonia. - Po leczeniu w podwarszawskim szpitalu, przyjechaliśmy nad morze odetchnąć troszkę świeżym, morskim powietrzem.

Dzieci przebywają w domu wypoczynkowym na zaproszenie właścicieli, państwa Skotarczaków. Są wśród nich Litwini, Rosjanie, ale także Polacy. Nie stanowi to dla nich żadnego problemu. Tutaj wspólnie się bawią, uczą języków i matematyki a także jedzą przygotowywane na miejscu posiłki.

- Teraz widać, że nabierają na twarzach trochę kolorów - mówią opiekunki grupy. - Wcześniej część z nich wyglądała żałośnie.

Dzieci są w różnym wieku, od 7 do 13 lat. Większość z nich już wcześniej gościła w Polsce, dlatego też doskonale rozumieją język polski.

Jastrzębia Góra jest przepiękną miejscowością, jednak poza okresem letnim nie wiele się tu dzieje. Dzieci chodzą więc na spacery, zwłaszcza nad morze.

- Próbujemy zapoznać jakichś kolegów i koleżanki - śmieją się. - Po sąsiedzku mieszkają dziewczyny, może się zaprzyjaźnimy.

Na miejscu młodzież organizuje sobie dyskoteki. Tańczą głównie przy muzyce grupy Tatu. Jeżdżą również na wycieczki po okolicy, np. do Władysławowa.

- Podczas jednej z wycieczek zostaliśmy tak mile przyjęci przez tutejszych mieszkańców, że następnego dnia brzuchy bolały nas od zjedzonych pączków - mówią dzieci z Wilna.

Dużą pomoc okazuje grupie ks. Wiesław Wójcik z Władysławowa. Zorganizował dla nich m.in. zbiórkę odzieży. Przydała się, gdyż część z garderoby przywiezionej przez dzieci z Litwy szybko trafiła do kosza.
Grupa od Jolanty Turoń otrzymała także niezbędne lekarstwa, a od innych ofiarodawców m.in. książki i zabawki.

- Tutaj jest na prawdę fajnie - twierdzą uradowani. - Tylko rodziny trochę brakuje - dodają po chwili.