Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Awantura o śmieci: zebrali około 750 kg odpadów z plaż Półwyspu Helskiego - czekały ponad miesiąc na zabranie

Magdalena Gębka-Scuffins
Magdalena Gębka-Scuffins
Jakub i Dawid spędzili majówkę 2021 na niecodziennym zajęciu - zabrali się za posprzątanie wybrzeża na Półwyspie Helskim od Juraty aż po Hel. Wynik? Zebrali 3/4 tony śmieci, które pomieściły się w około 70., dużych, czarnych workach. Niestety, czekały ponad miesiąc na zabranie. Dlaczego?

Sprzątanie nadmorskich plaż to nie pierwsza taka akcja społeczna na Półwyspie Helskim, ale pierwsza dla Kuby i Dawida. We dwoje, przez prawie tydzień żmudnie przeczesywali 5. kilometrowe nabrzeże od strony Zatoki Puckiej, na odcinku Jurata - Hel, zbierając śmieci do czarnych worków. Te, wypełnione po brzegi i zawiązane zostawiali w kilkuworkowych kupkach, by zabrały je odpowiednie służby.

- Gdy kilka miesięcy wcześniej wracaliśmy tamtędy z Juraty, to zamiast plaż i wydm widzieliśmy tylko jedno wielkie wysypisko śmieci. Tysiące plastikowych butelek, torebek foliowych, maseczek, butów, pieluch, żarówek - komentują w swoim wpisie na Facebooku. - Wszystko to "prezenty" spływające do nas z trójmiejskich plaż i Wisłą z całej Polski. Widok przygnębiający. Miejsce piękne, ale przez ilość śmieci rzadko odwiedzane nawet przez mieszkańców. I wreszcie postanowiliśmy coś z tym zrobić.

Łatwo nie było, przychodziły chwile rezygnacji i poddania się, a ilość śmieci przerastała ich oczekiwania.

- Targając worki nie mieliśmy nawet siły na rozmowę, ale w uszach zostały nam słowa, że jest czyściej niż było i myśl, aby nigdy nie stracić wiary w to, że dwoje ludzi może coś zmienić! - podsumowali majówkową akcję.

Sprzątanie plaż w wykonaniu Dawida i Jakuba nie było zorganizowaną akcją - to była spontaniczna reakcja na widok śmieci, które zalegały wspomniane tereny przez wiele lat.

- To było widać po puszkach po piwie, które już nie są dostępne na rynku, czy po plastikowych opakowaniach, które rozpadały się nam w rękach - mówią.

Choć wykończeni mozolną pracą - byli zadowoleni i czuli, że zrobili coś dobrego. Zgłosili Urzędowi Miasta w Helu potrzebę odbioru worków śmieci, gdzie nie zostali przyjęci z otwartymi ramionami - zwłaszcza, gdy okazało się ile tych śmieci jest.

- Gdy zadzwoniliśmy do Urzędu Miasta Helu z prośbą o ich zabranie, pani w słuchawce najpierw zaczęła nas przepytywać: "Czy Państwo z kimś to sprzątanie ustalali?". Tłumaczymy, że nie, że to spontaniczna akcja - wyjaśniają Jakub z Dawidem. - Jak powiedzieliśmy ile tych worków jest, to zaczął się jeden wielki lament: "A Panowie wiedzą ile to będzie kosztowało? Tak poważne decyzje może podjąć tylko sam burmistrz. Proszę zadzwonić jutro".

Następnego dnia mieli usłyszeć, iż burmistrz Helu nie zleci posprzątania worów ze śmieciami, gdyż nie znajdują się one na terenie należącym do Urzędu Miasta Helu.

Jakub z Dawidem zostali oddelegowani do Urzędu Morskiego w Gdyni, który jest odpowiedzialny za posprzątane tereny. Jednak i tam zostali oddelegowani z kwitkiem. Przepychanka telefoniczna o odbiór śmieci trwała - wydaje się - w nieskończoność.

Awantura o śmieci: zebrali około 750 kg odpadów z plaż Półwy...

W połowie czerwca worki ze śmieciami (już bardzo poniszczone przez ptaki i warunki atmosferyczne) nadal zalegały plaże na Półwyspie Helskim. Dawid i Kuba odnieśli jasne wrażenie, że skoro oni zabrali się za sprzątanie, to powinni sami zająć się także wywozem śmieci.

- Nam samym ciężko byłoby nosić dziesiątki 10-15 kg worków z plaży - mówi Kuba. - Nie mieliśmy też możliwości ich przewiezienia, a próby załatwienia quada, bądź łodzi spełzły na niczym.

- W końcu pomógł nam Urząd Morski w Gdyni, który wysłał jednostkę z oddalonego aż o 50 kilometrów od Helu Rozewia, aby zabrać "nasze" worki - tłumaczą rozżaleni. - Ręce opadają jednak do Urzędu Miasta w Helu, bo takie postępowanie, to najlepsza droga, aby zrazić ludzi do podobnych akcji.

Akcja sprzątania terenów jakichkolwiek jest bardzo pracochłonna, wymaga samozaparcia i wysiłku, a jak się okazuje - również wiedzy i planowania.

Reakcja helskich władz na informacje zawarte w facebookowym poście Jakuba i Dawida była bardzo szybka, gdyż w komentarzach na jednej z facebookowych grup głos zabrał zastępca burmistrza Helu Jarosław Pałkowski, który wytłumaczył, w czym był problem.

Oficjalny komentarz Urzędu do całej tej "afery": burmistrz i służby komunalne nie odpowiadają za utrzymanie czystości i porządku na terenie całego miasta. Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem każdy właściciel odpowiada za swoją nieruchomości, w tym w szczególności jest zobowiązany w odpowiedni sposób zagospodarować powstające na niej odpady. Miasto, na podstawie zawartych umów dzierżawy, zarządza odcinkami plaż i tam dba o czystość i porządek. Plaża, o której mowa w tym poście, jest zarządzana przez Skarb Państwa, reprezentowany w tym wypadku przez Urząd Morski w Gdyni. I po zgłoszeniu właśnie przez pracownika Urzędu Miasta Helu sprawy zebranych śmieci do Urzędu Morskiego, ten wywiązał się ze swoich obowiązków. Miasto sukcesywnie bierze udział w akcjach związanych ze sprzątaniem, typu „Dzień Ziemi”, jest to jednak zawsze uzgodnione zarówno z organizatorami akcji, jak i właścicielem sprzątanego terenu. Wtedy nie ma nieporozumień, bo wszystko jest skoordynowane i wiemy, co i skąd odbieramy. Są to przedsięwzięcia okazjonalne, mające przede wszystkim charakter edukacyjny i promocyjny. Miasto nie może i nie będzie wyręczać właścicieli nieruchomości w wykonywaniu ciążących na nich obowiązkach, możemy jednak i będziemy w takich sprawach interweniować, tak jak to było w tym wypadku. I jeszcze jedna sprawa wymaga sprostowania. Jeden z Panów rzeczywiście rozmawiał z pracownikami Urzędu Miasta, ale przytoczone słowa nigdy nie padły. Zgłoszony został problem, a w odpowiedzi skierowano was do odpowiadającej za ten obszar instytucji. I to wszystko, reszta to nie wiadomo czemu mająca służyć, zmyślona historia. Niestety, cała ta „afera”, to kolejny przykład, że najłatwiej i najszybciej wszystko zrzucać na barki samorządu. Gdzieś jednak musi być granica. Samorządy, w tym nasz, helski, realizują należące do ich kompetencji zadania, ale żaden nie jest i nie może odpowiadać za wszystko, co się na jego terenie dzieje. Są inne instytucje publiczne, osoby prawne i fizyczne, które także mają określone kompetencje, i niestety nie zawsze, z różnych względów się z nich wywiązują. Dlatego warto czasami się zastanowić i właściwie kierować swoje uwagi i pretensje, a nie atakować tam, gdzie najłatwiej.

Zgódźmy się, że się nie zgadzamy.

Dawid z Jakubem spędzili mnóstwo własnego czasu na posprzątaniu helskich plaż. Nie mogli patrzeć już na warstwy starych i coraz nowszych śmieci zalegających na helskich plażach, dlatego też stwierdzili, że zamiast odpoczywać i relaksować się na Półwyspie Helskim - zakasają rękawy do pracy. Nie spodziewali się, że cały ten wysiłek zostanie zwieńczony nieskończonymi telefonami z prośbami o zabranie śmieci i pozostawi po sobie gorzko-słony smak.

- Urząd Miasta w Helu zastosował metodę spychologii w imię zasady, nie nasz teren, więc nie nasza odpowiedzialność - mówi Jakub. - Ale turystów witają chętnie, szkoda tylko, że nie zadbają o wizerunek i to, na co turyści (i miejscowi) muszą patrzeć podczas wypoczynku na terenie Helu.

Byłeś świadkiem zdarzenia na terenie powiatu puckiego? Daj nam znać! Podziel się zdjęciami z nami i naszymi Czytelnikami. Prześlij je nam na maila ([email protected]) lub wyślij w wiadomości prywatnej na naszym fanpejdżu - kliknij w baner poniżej i przejdź na naszego Facebooka:

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na puck.naszemiasto.pl Nasze Miasto