Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Pucka pisze list do starosty i deklaruje finansowe wsparcie przy utrzymaniu Szpitala Puckiego: - To sprawa tożsamościowej marki

Piotr Niemkiewicz
Piotr Niemkiewicz
W Pucku chcą pomóc Szpitalowi Puckiemu: - Nie wyobrażam sobie, by stracić też szansę na poród w Pucku - pisze do starosty puckiego burmistrz Hanna Pruchniewska i deklaruje finansowe wsparcie. Burmistrz chce też udostępnić budynek po dawnej pralni.

Plany wygaszania w Szpitalu Puckim oddziałów pediatrii, położniczo-ginekologicznego i neonatologii bulwersują część mieszkańców - nie tylko powiatu. Ci w dużej mierze domagają się zdecydowanych kroków m.in. ze strony starosty Jarosława Białka, ale przede wszystkim utrzymania i "puckiej porodówki", i oddziału dla dzieci. Nie wszyscy deklarują jednak konkretne wsparcie dla Szpitala Puckiego czy powiatu.

Z finansową i lokalową pomocą wystąpiła burmistrz Pucka, która napisała list otwarty do starosty. Hannę Pruchniewską zaniepokoiły informacje o możliwości likwidacji oddziału ginekologiczno-położniczego. Jak zapewnia, rozumie m.in. potrzeby zmian i finansowe kłopoty powiatowej lecznicy.

- Popieram wszelkie działania i inicjatywny społeczne, które spowodują utrzymanie tego oddziału - pisze burmistrz Pucka.

Burmistrz podkreśliła, że - mając na względzie poczucie bezpieczeństwa ok. 86 tys. mieszkańców i ok. miliona turystów - koniecznie musi w szpitalu zostać pogotowie (czyli nocna i świąteczna opieka) oraz położnictwo z ginekologią.

Czasowo - na okres niezbędnych remontów w Pucku - ten ostatni oddział można faktycznie przenieść do Wejherowa, ale po pracach miałby wrócić do Pucka.

Szpital Pucki: PiS powiatu puckiego kontra starosta. Mają po...

- Dyrektor pomorskiego NFZ zapewniła mnie, że do utrzymania oddziałów potrzebne są: blok operacyjny, anestezjolog, kadra medyczna. Liczba porodów nie jest określona - wylicza samorządowiec z Pucka podając, że w powiecie puckim noworodków przybywa.

To nawiązanie do argumentów, za ewentualną likwidacją porodówki w Pucku, która w ostatnich czasach niestety nie przeżywa oblężenia rodzących matek.

Dla szefowej Pucka kluczowe jest utrzymanie porodówki i przekonanie rodziców, by dzieci rodziły się właśnie tutaj - czytamy. A wzmożona liczba porodów może poprawić bilans finansowy szpitala.

Hanna Pruchniewska walczy też o, jak to określiła, tożsamościową markę. Czyli to, że w akcie urodzenia dziecka będzie wskazywany Puck jako miejsce urodzenia. Stolica powiatu już straciła na wadze m.in. po przenosinach filii sądu do Wejherowa. Szykować mają się też kolejne zmiany, niezależne od lokalnych władz. Utrata porodówki to kolejny cios.

- Nie wyobrażam sobie, by stracić też szansę na poród w Pucku. Nie ma na to akceptacji społecznej - wyjaśnia w swoim piśmie. - A to, według prezes pomorskiego NFZ, powinno być niezwykle ważne przy podejmowaniu decyzji przez organ prowadzący.

Ale nie tylko na wyliczaniu powodów i argumentów za pozostawieniem porodówki oraz aspektów związanych m.in. z bezpiecznym dowozem na porody pozostała burmistrz. Zaproponowała też konkretne rozwiązania.

Puck może udostępnić budynek dawnej przyszpitalnej pralni - ten, po adaptacji, mógłby być bazą dla dwóch nowych, planowanych przesz Szpital, oddziałów. Na tym nie koniec.

- Jesteśmy też skłonni partycypować w kosztach utrzymania ordynatora Oddziału Ginekologiczno-Położniczego - zadeklarowała Hanna Pruchniewska. - Wszystko po to, by go utrzymać. By w Pucku nadal mogły rodzić się dzieci. Takie są oczekiwania mieszkańców. Taki też jest apel Burmistrza Pucka i Rady Miasta Puck.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na puck.naszemiasto.pl Nasze Miasto