Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzik w Pucku: zwierzę łapali strażacy, strażnicy i policja. ZDJĘCIA, WIDEO

P.
Dzik w Pucku
Dzik w Pucku Piotr Niemkiewicz
Dzik w Pucku najpierw pojawił się na cmentarzu przy ul. Dworcowej, gdzie próbował zakłócić przebieg pogrzebu. Po interwencji Straży Miejskiej zwierzę uciekło na sąsiednią posesję i tu się zaszyło. W poniedziałek strażacy, strażnicy i policja znów ruszyli na wielkie łowy.

Dzik w Pucku pojawił się już w sobotę. Zwierzak powędrował na cmentarz przy ulicy Dworcowej (tuż za rondem), gdzie przed południem miał się odbyć pogrzeb.
- Wspólnymi siłami przegoniliśmy go - relacjonuje Grzegorz Szadkowski, komendant Straży Miejskiej w Pucku.

Dzik popędził w stronę dziurawego ogrodzenia, sforsował je i zniknął na terenie prywatnej posesji.
- Metalowa siatka nie stanowiła dla niego żadnej bariery - mówi Florian Wittbrodt z SM Puck.

ZOBACZ TEŻ:

Akcja połączonych sił strażaków, straży miejskiej i puckiej policji trwała od soboty, a w poniedziałek ją kontynuowano. Mundurowi próbowali złapać ok. 80-kilogramowego dzika.
- To prawdopodobnie locha - mówili z nadzieją strażacy.

Mundurowi, w asyście weterynarza, muszą najpierw chwycić zwierzę w siatkę, choć przypatrujący się akcji przechodnie doradzali m.in. strzelanie lub obławę z myśliwskimi psami.
- Nie możemy go odstrzelić, bo na terenie zabudowanym jest to zabronione - tłumaczy komendant Szadkowski.

BĄDŹ NA BIEŻĄCO. Polub nas na Facebooku!

Na niewiele zdały się też ewentualne próby uśpienia zwierzaka. Okazało się, że broń, którą dysponują służby w powiecie puckim i wejherowskim, skuteczna jest na psy, ale na dzika nie wystarczy.
- Dzik ma zbyt grubą sierść, dlatego musimy go spętać, podać środek i wywieźć gdzieś do lasu - tłumaczy szef puckich strażników. - Strzelanie będzie marnotrawieniem czasu i środków.

Wspomagający służby mundurowe Adam Lipski sugerował, by kupić lepszy sprzęt (kilka stalowych barierek i siatki nie zdawały egzaminów) i zaplanować skoordynowane działania.

Dzik w Pucku - zobacz wideo:

Problem polega na tym, że dzik zaszył się w krzakach, gdzie ludzie mają utrudniony dostęp. Strażacy próbowali wypłoszyć go stamtąd fajerwerkami, ale zwierzak - po rundzie wokół ogrodu - wracał z powrotem na dawne miejsce.
- To spore zwierzę - mówi kapitan Joachim Marzeion z PSP Puck. - W gąszczu człowiek ugrzęźnie na dobre, a silny dzik porusza się bez problemów. Kto pójdzie na taką konfrontację?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na puck.naszemiasto.pl Nasze Miasto