Dziki w Helu są prawdziwą plagą. Zwierzaki przyzwyczaiły się, by szukać pożywienia w pobliżu ludzkich siedzib - m.in. bloków czy śmietników. Nie stało się tak bez przyczyny, bo część mieszkańców chętnie wyrzucała za swoje okna resztki żywności.
Zachęcone łatwą zdobyczą dziki coraz częściej wychodziły z lasów i zbliżały się do ludzi. Zwierzęta ryły miejskie trawniki, spacerowały ulicami i zapuszczały się między budynki.
CZYTAJ TEŻ:
Z czasem dziki w Helu stały się coraz większym problemem. Aby go zahamować śmietniki pozamykano w boksach, do których zwierzęta nie mają dostępu, a w parku przy dworcu PKP Hel stanęła specjalna pułapka - odłownia, którą wcześniej kupił Urząd Miasta Helu.
To właśnie do niej w środowa noc złapała się piątka dzików. To matka (locha) i czwórka jej dzieci (warchlaki).
- Odłowu dokonał leśniczy Leśnictwo Jastarnia - Jacek Konieczny - relacjonuje Marek Dykta, sekretarz Urzędu Miasta Hel. - Przy załadunku pomocy udzielił także patrol policji i mieszkańcy Helu.
Odłowione w Helu dziki zostały przewiezione do Puszczy Darzlubskiej
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?