Hel: zamiast zamkniętego portu wojennego marina

Agencja Mienia Wojskowego rozpoczęła rozmowy z Urzędem Morskim i władzami Helu na temat przyszłości terenu nad zatoką, będącego od ponad półwiecza we władaniu sił zbrojnych. Po opuszczeniu przez armię garnizonu Hel tutejszy port wojenny stracił na znaczeniu i stał się punktem bazowania dla okrętów np. uczestniczących w manewrach.
- Część tego kompleksu po załatwieniu wszystkich formalności jesteśmy gotowi przekazać Urzędowi Morskiemu i miastu - powiedziała nam Małgorzata Golińska, rzecznik AMW. - My nie mamy środków na przekształcanie portu i infrastruktury nabrzeżnej.

Z prezesem AMW spotkał się w ub. tygodniu burmistrz Helu Mirosław Wądołowski. Jego zdaniem, nie ma innego wyjścia, jak tylko przekazanie terenu w ręce cywilne.
- Od dekady w porcie wojennym nic się praktycznie nie dzieje, pozostała tu tylko garstka marynarzy do obsługi - mówi Wądołowski. - UM zadbałby o tory podejściowe i ruch jednostek w otwartym porcie, a my o nabrzeża, na których pojawi się zaplecze dla przypływających tam wreszcie żeglarzy. Oczywiście miasta, jak AMW, też nie stać na stworzenie infrastruktury, ale możemy sięgnąć po środki z Unii Europejskiej albo znaleźć inwestora w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego.

A co równie ważne, port przestałby być wreszcie zamkniętą enklawą miasta. Goście odwiedzający półwysep będą mogli przekroczyć zamkniętą od lat dla cywilów bramę i poznać zupełnie nieznane zakątki miasta.
- Procedury i inwestycje mogą zająć kilka lat, ale sądzę, że bramy portu wojennego zostaną otwarte jeszcze przed przyszłorocznym sezonem - ocenia Wądołowski. - Liczę też, że pozostałe tereny agencja sprzeda pod działki i powstanie rozległa baza turystyczna np. z hotelami.

Część otwartego już portu nadal będzie strefą bazowania, jachty manewrować mogą więc w pobliżu okrętów wojennych.