Strażacka akcja pomocy w czasach koronawirusa w gminie Puck to wcale nie efekt nadmiaru wolnego czasu, a potrzeba dzieleniem się sercem i niesienia pomocy innym.
- Strażacy nie tylko gaszą pożary i pomagają przy wypadkach. Teraz chcieliśmy zrobić co w naszej mocy - przypomina Joanna Neubauer z OSP Mrzezino, jedna z osób, które szyją maseczki dla Mrzezina. - Wokół rozdają je lekarzom, pielęgniarkom... Owszem, to potrzebne. Ale co z nami, zwykłymi ludźmi, mieszkańcami jak ja? Też by się przydały.
Joanna Neubauer kupiła materiał oraz pozostałe niezbędne rzeczy, poszukała chętnych do współpracy i tak ruszyła sołecka akcja szycia maseczek ochronnych dla mieszkańców Mrzezina.
- Nie miałam najmniejszych problemów, by namówić ich do wspólnego zajęcia - przyznaje Joanna Neubauer. - Kto umie szyć, chwycił za maszynę. I tak to ruszyło.
Choć cel mają wspólny, to wszyscy pracują w zaciszu swoich domów - Joanna Neubauer oraz Elżbieta Bazarnik, a także jedyny w tym gronie mężczyzna Maciej Kolmetz.
Gotowe maseczki trafiają do druhny, która zajmują się liczeniem, pakowaniem, a potem także dystrybucją. Dorota Illa odwiedza poszczególne sklepy i tam zostawia strażackie produkty. Te same sklepy, w których można kupić także sprzedawane tu jednorazowe maseczki.
Jednak handlowcy w Mrzezinie nie mieli najmniejszych oporów, by w swoich punktach zaoferować także te darmowe, uszyte przez strażaków z OSP Mrzezino.
Darmowe maseczki w Mrzezinie rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Dodajmy, że za wszystkie materiały - gumki, fizelinę, odpowiedniej jakości materiał - strażacy płacą sami, ze swoich prywatnych budżetów.
Strażackie symbole na nich to oczywiście nie przypadek.
- Mam hopla na punkcie straży, więc to było oczywiste - ze śmiechem tłumaczy mrzezinianka. - Szukałam innego wzoru, ale gdy zobaczyłam ten, wiedziałam, że to musi być on!
Strażacy z Mrzezina nie kryją, że widok sąsiada, którego twarz przykrywa ochrona ze strażackimi wozami, budzi miłe uczucie. A i samych maseczek w obiegu jest już niemało.
- Policzyliśmy je i wyszło, że uszyliśmy ich razem około pięciuset - wylicza Joanna Neubauer. - Mając w pamięci to, że szyją tylko trzy osoby... dla nas to wyczyn! Każdy z nas przecież pracuje, musi też zająć się rodziną, ale dajemy radę, bo fajnie jest!
Choć i tu strażacy z Mrzezina czują niedosyt, bo znikających błyskawicznie ze sklepowych lad maseczek przydałoby się więcej.
- Ludzie natychmiast dopytują: czy będą jeszcze? Jeśli tak, to o której godzinie? - wylicza druhna z OSP Mrzezino. - To też nasz sposób, by pomagać naszej lokalnej społeczności. Dlatego będziemy je robić tak długo jak tylko starczy nam sił.
W OSP Mrzezino nie przeceniają swojej roli w całym przedsięwzięciu i podkreślają, że to po prostu pomocny gest w stronę sąsiadów.
A przy okazji też dowód, że na strażaka można liczyć nie tylko w czasie wypadków i pożarów.
- Podobnych akcji jest mnóstwo, nie my jedyni szyjemy maseczki. Za to bardzo dziękujemy właścicielom sklepów, którzy bez oporów przyjęli do siebie nasze produkty, by tak je rozdawać. Super sprawa! - podkreśla Joanna Neubauer.
WARTO WIEDZIEĆ
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?