Tego dnia st. ogn. Waldemar Ciskowski, st. ogn. Jan Struck, mł. ogn. Adam Groen z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pucku wraz z trzema kolegami z jednostki PSP w Wejherowie jechali służbowym busem na kurs kierowców do Bydgoszczy.
Jechali autostradą A1, gdy zostali wyprzedzeni przez przykuwające uwagę luksusowe auto: żółte Lamborghini.
- Około kilometra dalej najechali na wypadek - mówi mł. kpt. Krzysztof Minga, oficer prasowy KP PSP w Pucku. - Auto prawdopodobnie wpadło w poślizg, uderzyło w bandy i stanęło w płomieniach.
Strażacy z Pucka i Wejherowa, którzy jechali na kurs w Bydgoszczy, nie wahali się ani chwili i od razu przystąpili do działań sprzętem, który mieli na wyposażeniu - gaśnicą i apteczką. Pomimo iż nie mieli profesjonalnego sprzętu, jaki mieliby, gdyby jechali innym wozem, to świetnie poradzili sobie z ugaszeniem pożaru luksusowego auta.
Z doświadczenia profesjonalistów w dziedzinie gaszenia pożarów wynika, iż wielu kierowców, pomimo posiadania gaśnicy w pojeździe, nie ma wiedzy praktycznej jak skutecznie jej użyć. Na szczęście w tym przypadku na pożar najechali strażacy PSP.
- Natychmiast zablokowaliśmy naszym pojazdem pas ruchu, część z nas udała się pomagać poszkodowanemu wysiąść z pojazdu, a następnie przystąpiliśmy do udanej próby gaszenia samochodu - mówi st. ogn. Waldemar Ciskowski. - Pozostanie w płonącym samochodzie mogło się tragicznie skończyć dla kierowcy Lamborghini, jednakże wyszedł on jedynie z oparzeniami.
40-letni kierowca Lamborghini z Gdańska miał prawdopodobnie oparzenia II stopnia na ręce.
- Dlatego, że nasi strażacy się odważyli tak szybko zadziałać i pomogli kierowcy wydostać się z płonącego pojazdu, dzięki temu ma takie obrażenia, jakie ma, a nie gorsze - mówi mł. kpt. Krzysztof Minga. - Mężczyzna zadzwonił po całym zdarzeniu do Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku z podziękowaniami, za udzieloną mu pomoc i uratowanie jego życia i zdrowia.
Dzięki wiedzy (zarówno teoretycznej jak i praktycznej) i działaniom strażaków z Pucka i Wejherowa udało się uratować kierowcę oraz opanować i ugasić ogromne płomienie w Lamborghini.
Co prawda jedna, mała gaśnica nie wystarczyła, ale strażacy z Pucka poradzili sobie: wykorzystali gaśnice od życzliwych kierowców z pojazdów znajdujących się w pobliżu.
- Na tyle, na ile mogliśmy, udzielaliśmy pomocy kierowcy Lamborghini, do czasu przyjazdu jednostki z Torunia i Zespołu Ratownictwa Medycznego – mówi st. ogn. Jan Struck.
Szczęście w nieszczęściu: splot zdarzeń uratował kierowcę Lamborghini na A1.
Można tylko gdybać, co było, gdyby na płonące auto z kierowcą w środku nie najechali profesjonalni strażacy, wyszkoleniu w niesieniu pomocy.
- Dla nas to nie jest żaden wyczyn, to jest nasza codzienność, sumienie kazało się zatrzymać i pomóc - podsumowuje skromnie mł. kpt. Krzysztof Minga. - Jedyna różnica była taka, że nie mieli przy sobie profesjonalnego sprzętu do gaszenia pożaru i udzielania pomocy.
Chcesz też podzielić się swoimi fotkami z powiatu puckiego z nami i naszymi Czytelnikami? Prześlij je nam na maila ([email protected]) lub wyślij w wiadomości prywatnej na naszym fanpejdżu - kliknij w baner poniżej i przejdź na naszego Facebooka:
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?