W 1983 roku, 38 lat temu maturę zdawała dzisiejsza burmistrz Pucka Hanna Pruchniewska. I na jeden z egzaminów (ustny z angielskiego) zdążyła ledwo, ledwo...
- Był stresik, bo na tą maturę ledwo zdążyłam - ok.6 rano wróciłam z rajdu z G.Świętokrzyskich, a punkt 8.00 matura - wspomina w swoim wpisie Hanna Pruchniewska.
Po tamtym egzaminie zostały wspomnienia pełne emocji, ale nie tylko one. Bo z tamtych czasów - jak zaprezentowała na fotkach burmistrz - są w jej zbiorach także "niepowtarzalne, bezcenne pamiątki sprzed 38 lat".
Jedna z nich to chusteczka higieniczna, na której zdająca maturę burmistrz zapisała trzy tematy z języka polskiego.
Wtedy do wyboru byli licealiści mieli: "Wielkie karty w naszej historii utrwalone w różnych formach zapisu literackiego", "Złożoność natury ludzkiej w wybranych powieściach polskich XX wieku" oraz zadanie: "Odwołując się do wybranych utworów literatury polskiej rozwiń myśl Norwida "Autorów sądzą ich dzieła".
- Na napisanie rozprawki było pięć godzin, podobnie zresztą jak na pisemnej matematyce /pięć potężnych zadań do rozwiązania/. Wybrałam temat 2 o złożoności natury ludzkiej... - wspomina burmistrz.
Na fotkach znajdziemy też kartki ze szczegółowymi zapiskami z angielskiego i geografii (egzaminy ustne).
Angielski to pięć pytań i... dyskusja z nauczycielem.
- Po wylosowaniu zestawu pięciu pytań na przygotowanie odpowiedzi było 20 minut; do dziś pamiętam swoją wypowiedź nt."Keeping dogs in town" - była polemika z prof.Knapem, mieliśmy bardzo odmienne zdania - wspomina burmistrz.
Część językowa mogła stresować ówczesnych mieszkańców bardzo mocno. Przede wszystkim z racji terminów:
- O obowiązkowej maturze z języka obcego dowiedzieliśmy się w kwietniu, na miesiąc przed maturami /w 1983 nikt nie pytał nas czy rodziców o zdanie/, było więc do wyboru rosyjski lub angielski.
Hanna Pruchniewska wykorzystała też okazję, by obecnym maturzystom przypomnieć o zmianach, jakie przez lata zaszły w edukacji. Dziś system przyjmowania studentów jest dość klarowny.
Wówczas walczący o miejsca na uczelni absolwenci szkół średnich zdobywali punkty za swoje szkolne oceny (tu maksymalna nota to 3 pkt.), ale też za to, czy ich rodzice byli osobami wykształconymi, czy też mieli np. gospodarstwo rolne lub pracowali w fabrykach na szeregowych stanowiskach.
- Natomiast aż 5 pkt można było uzyskać za pochodzenie. Jakie? No oczywiście robotniczo-chłopskie. Widzicie te proporcje? - pyta pucczanka. - Ja niestety na te 5 pkt liczyć nie mogłam, ale na szczęście były jeszcze egzaminy na studia /pisemne i ustne/. I one przeważyły. Cel został osiągnięty. Fajnie tak powspominać...
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?