Przyznam, że już dawno nie czytałam kryminału. Zwykle sięgam po książki innego gatunku, kryminalne perypetie śledzę raczej na szklanym okienku z bujnego strumienia Netfliksa czy innego giganta streamingu. W tym przypadku sięgnęłam i przeczytałam bardzo szybko, bo ten kryminał naprawdę mnie wciągnął.
I pewnie stało się tak nie tylko dlatego, że napisał go prawdziwy prokurator, bo Cyryl Sone - jak czytamy o autorze - to od przeszło ośmiu lat czynny zawodowo śledczy publikujący pod pseudonimem. I opisując kulisy prokuratorskiej pracy, miał czerpać garściami ze swoich doświadczeń zawodowych.
W tym kryminale intrygująca jest młodość. Bezwstydnie chcąca przejść życie tak krótko i tak mocno, jak tylko się da. Eksperymentująca, próbująca, za nic mająca zwyczaje, konwenanse i przepisy. Jest prawdziwe zło usprawiedliwiane chorą ciekawością. Obsesja śmierci ludzi pięknych, młodych, stojących u progu dorosłego życia. Przyznajcie – to nas pociąga. Czy chociaż raz w życiu nie pragnęliście życia na krawędzi? W końcu filmy czy książki z tym motywem z jakiegoś powodu się podobają.