wideo: Krzysiek Hoffmann
Pożar w Mechowie 23.08.2016. Rodzina państwa Stromskich straciła dorobek całego życia w niecałą godzinę. Ogień w ich domu i sklepie znajdującym się w tym samym budynku, pojawił się w nocy. Gdyby nie sąsiedzka czujność, doszłoby do jeszcze większej tragedii.
- Akurat kładłem się spać - opowiada Mieczysław Stromski, pogorzelec z Mechowa. - Usłyszałem stukanie do okna. Okazało się, że to sąsiad, który zauważył płomienie w drugiej części budynku.
ZOBACZ TEŻ: Pożar w Mechowie i inne podobne zdarzenia w naszym rejonie | NADMORSKA KRONIKA POLICYJNA
Pan Mieczysław wstał i obudził pozostałych domowników. Ci czym prędzej wybiegli na zewnątrz - i dobrze. Ogień zdążył już opanować większą część domostwa. Chwilę później przyjechały zastępy straży pożarnej.
- Zgłoszenie o budynku całkowicie stojącym w płomieniach otrzymaliśmy ok. godz. 24:28 - relacjonuje mł. asp. Krzysztof Minga, oficer prasowy KP PSP Puck. - Zadysponowano dwa oddziały JRG Puck, OSP Darzlubie i OSP Leśniewo.
Ratownicy na miejscu zastali pożar w zaawansowanym stadium rozwoju. Na szczęście wszyscy mieszkańcy byli na zewnątrz. Szybko zabezpieczono miejsce zdarzenia i podano 4 prądy wody, aby opanować płomienie.
- Pożarnicy zaangażowali się w pomoc właścicielowi przy wynoszeniu najcenniejszych rzeczy ze sklepu - dodaje rzecznik prasowy puckiej straży.
Nocny pożar w Mechowie pozbawił dachu nad głową oraz miejsca pracy całą rodzinę. Z dymem poszedł niemal cały dobytek. Wstępnie straty oszacowano na ok. 200 tysięcy złotych. Budynek nie nadaje się do zamieszkania i wymaga rozbiórki. Pożarnicy wstępnie wskazali przyczynę zdarzenia - zaprószenie ognia przez nieostrożność osób dorosłych. Wskazuje na to miejsce, z którego ogień przedostał się dalej - to kotłownia.
Niestety znalezienie przyczyny nie pokryje strat materialnych i nie uspokoi rozstrzęsionych domowników. Ci mieli żal do władz gminy, że opieszale zajmowali się ich sprawą.
- Od rana czekamy na przedstawicieli wójta - mówi załamany Mieczysław Stromski. - Zorganizowaliśmy ciężki sprzęt do tego, aby rozebrać spalony budynek, lecz niezbędne są pozwolenia. Maszyny odjechały, a urzędników jak nie było, tak nie ma...
We wtorek po godz. 14 na miejscu pogorzeliska pojawił się zastępca wójta Jerzy Tkaczyk razem z Bartłomiejem Selke z UG Puck. Samorządowcy sporządzili niezbędną dokumentację i podpowiedzieli kolejne kroki prawne.
- Gmina zapewni finansowe wsparcie pogorzelcom w wysokości od 5 do 7 tys złotych - tłumaczy Jerzy Tkaczyk. - Resztę zezwoleń trzeba załatwiać m.in. w starostwie.
Cała urzędnicza procedura może potrwać nawet kilka tygodni. W gminie zapewniają, że dołożą starań, aby sprawy nabrały właściwego w tej podbramkowej sytuacji tempa. Natychmiastowa reakcja dała skutek - wizyta w starostwie nie trwała dłużej niż 10 minut. Po załatwieniu dokumantów pogorzelcy rozpoczęli rozbiórkę.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?