Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prezes fundacji "Pan Władek" o ubóstwie w Polsce: "To zupełnie inny świat". Z Władysławem Ornowskim rozmawiamy też o pomocy dla Ukrainy

Jakub Cyrzan
Jakub Cyrzan
Prezes fundacji "Pan Władek" o ubóstwie w Polsce: "To zupełnie inny świat". Z Władysławem Ornatowskim rozmawiamy też o pomocy dla Ukrainy
Prezes fundacji "Pan Władek" o ubóstwie w Polsce: "To zupełnie inny świat". Z Władysławem Ornatowskim rozmawiamy też o pomocy dla Ukrainy gm. Trąbki Wielkie
Władysław Ornowski, prezes fundacji "Pan Władek", niesie pomoc wspólnie z żoną już od 26 lat. W tym czasie działo się wiele. Przez lata zmieniali się odbiorcy oferowanej przez fundację pomocy, zmieniła się także jej forma. Nie zmieniło się jedno - chęć podania potrzebującemu pomocnej dłoni. O tym, jak zmieniała się na przestrzeni lat sytuacja ubóstwa w Polsce, udało się nam porozmawiać z Władysławem Ornowskim tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Nie sposób było nie poruszyć także kwestii pomocy Ukraińcom i tego, jak pomoc ta wygląda obecnie.

Zbliża się okres świąteczny. To chyba dobry czas na pomaganie.

- Każdy czas jest dobry na pomaganie. Jeżeli chce się pomóc chociaż raz, czy dwa razy w roku, to bardzo dobry moment. Budzą się misie ze snu zimowego i mówią "no to my też pomożemy" - i dobrze.

Pana fundacja ma już 26 lat. Jak wygląda teraz sytuacja ubóstwa z pana perspektywy. Ubogich cały czas przybywa? W jakim wieku są najczęściej osoby borykające się z problemem ubóstwa?

- Powiem tak, 15, 20 czy 25 lat temu jeździliśmy po wielodzietnych rodzinach z pomocą. Dziś te rodziny nam poodchodziły, ale coraz częściej spotykamy się z prośbami seniorów, z ludźmi samotnymi. To jest problem. Był on z resztą zawsze. Przez całe lata pomocy potrzebowało wiele samotnych matek. Dzisiaj 500+ coś tam daje, są też jakieś zasiłki - to zupełnie inny świat. W 2015 r. przed wyborami, w jednej z rozgłośni radiowych zabroniono zapraszania mnie, ze względu na to, że "ja o biedzie mówię". Dzisiaj można mówić o wszystkim, krytykować rządzących czy opozycję, świat jest inny. Z resztą widać to na własne oczy. Paliwo jest drogie, ale korki w mieście są wszędzie, centra handlowe są pełne.

Czyli z problemem ubóstwa radzimy sobie trochę lepiej, choć wciąż można go spotkać, szczególnie wśród ludzi starszych.

- Tak, tzn. jeśli ktoś ma małą emeryturę czy rentę i okazuje się, że dzieci - których często ma sporo - mu nie pomagają, może być ciężko. Mam jedną taką sytuację, dwoje ludzi w moim wieku ok. 70 lat, mają czworo dzieci, które wyjechały i o rodzicach zapomniały. Mąż nie wstaje, pani jest częściowo sparaliżowana. Takim ludziom nie mogę odmówić pomocy.

Ten rok był wyjątkowy. Od lutego obserwowaliśmy społeczny zryw pomocowy wobec obywateli Ukrainy. Jak to wygląda teraz? Czy nadal są chętni do pomocy Ukraińcom?

- Nie jest najgorzej. Na Ukrainę wysłaliśmy już 23 transporty. 20 razy sam jechałem za granicę, dwa razy byłem na granicy i raz sam doładowywałem samochód w Warszawie. Na początku stycznia znowu się wybieram. Zobaczymy jak to będzie.

23 transporty na Ukrainę oznaczają, że bus fundacji odjeżdżał za granicę od lutego praktycznie co dwa tygodnie. Czy jakieś sytuacje zapadły panu szczególnie w pamięci?

- Marzec, kiedy była wędrówka ludów. Matka z dzieckiem w kocyku przywiązanym z przodu i trójka małych dzieci z małymi plecaczkami obok. Do tej pory wzruszam się mając ten obrazek przed oczami. Szok. Oni wędrowali do Polski. To był chyba najbardziej wzruszający moment. Zdarzały się podczas tych podróży na Ukrainę też ciekawe historie. Na początku grudnia miałem pojechać do jednej ze szkół jako "Mikołaj". Okazało się, że szkoła została ewakuowana, bo była zaminowana. Cieszę się, że prezydent Ukrainy dostał paczkę w Stanach (śmiech). Na tą paczkę Ukraińcy bardzo czekali. Nie spodziewałem się, że przez ten cały czas nawiążemy na Ukrainie tyle nowych kontaktów. Mamy zaprzyjaźnione szkoły, parafie, mamy miejsca u osób prywatnych, gdzie możemy się zatrzymać. To niesamowicie gościnni ludzie.

Jak można się przyłączyć do państwa pomocy. Jak wesprzeć fundację?

- Zadzwonić do mnie i powiedzieć, co ma się do zaoferowania. Zbieramy odzież w dobrym stanie. Nie chciałbym wozić podartych rzeczy. Bywa, że zabieram buty wojskowe, nową, albo w bardzo dobrym stanie zachowaną odzież wojskową.

Fundacja „Pan Władek” powstała dokładnie 28.11.1996 roku w Gdańsku. Jej założyciele, w tym Władysław Ornowski, pomoc dzieciom nieśli jednak już na początku lat 90. W ubiegłym roku fundacja obchodziła swoje 25-lecie. Pan Władysław wspólnie z żoną, tempa pomocy jednak nie zwolnili. Wręcz przeciwnie. Realia wojny za wschodnią granicą Polski przyniosły nowe wyzwania, z którymi fundacja radzi sobie doskonale.

Choć pan Władysław na co dzień zamieszkuje w gminie Trąbki Wielkie, jego fundacja ma swój magazyn w Gdańsku. O tym, jak można wspomóc fundację, można przeczytać na jej stronie internetowej: www.fundacjapanwladek.pl. Na stronie znaleźć można m.in. bezpośredni kontakt do pana Władysława. Działania fundacji można śledzić także na profilu państwa Ornowskich na Facebooku tutaj.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pruszczgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto