- Są projekty, by upiększyć nasze miejsca zabaw dla najłodszych, ale za każdym razem gdy kupujemy nowe sprzęty dla dzieciaków, zadaję sobie pytanie: kiedy zostaną zniszczone? - mówi burmistrz Marek Rintz.
Urzędnicy i samorządowcy uciekają się do radykalnych kroków by bronić się przed wandalami. A ci ostatni niszczą nie tylko huśtawki, zjeżdżalnie czy karuzele, ale także śmiecą na potęgę i kradną. Ostatnio, gdy na zlecenie miasta montowano ogrodzenie na placu między ulicami Przebendowskiego a Nowy Świat prace trwały prawie 60 dni. Dużo za długo, przyznają urzędnicy.
- Gdy tylko ustawiliśmy jedno przęsło, natychmiast ginęło i prace musieliśmy zaczynać od nowa - relacjonuje burmistrz. - Trudno się zatem dziwić, że sięgamy po metody i środki bardziej drastyczne niż zwykłe upominanie obywateli.
W planach przede wszystkim jest wprowadzenie monitoringu. Ten miałby pojawić się najpierw na placach przy dużych blokowiskach. Miasto na temat możliwości realizacji takiej inwestycji rozmawia m.in. ze spółdzielnią mieszkaniową.
Więcej w poniedziałkowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego".
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?