Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Puck: sąsiedzkie nieporozumienie przerodziło się w koszmar. Poszło o wielkie tuje przy płocie granicznym | ZDJĘCIA

Magdalena Gębka-Scuffins
Magdalena Gębka-Scuffins
Magdalena Gębka-Scuffins
Sąsiedzka wojna o zieleń w Pucku. Tuje miały około 7-8 metrów wysokości, a posadzone zostały około 11 lat temu. Dla jednej strony konfliktu były pięknem natury, ozdobą ogrodu i domem dla ptaków, a dla sąsiada ścianą, która zabierała resztki promieni słonecznych docierających do jego domu.

Tuje w Pucku zostały posadzone w ogrodzie pani Janiny ponad 10 lat temu - pół metra od płotu. Ten stoi na granicy, ale należy do sąsiada - pana Henryka. Pani Janina mówi, że ze wszystkimi sąsiadami żyje w zgodzie - już 56 lat. Dlatego wielkim szokiem dla niej był widok, który zastała kilka dni temu.

- Otworzyłam okno do ogrodu i po prostu zamarłam - mówi mieszkanka ul. Żeromskiego w Pucku. - Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam: moje piękne tuje ścięte. Pozostały po nich kikuty i nic więcej.

Pani Janina natychmiast poszła sprawdzić, co się stało z jej zielenią. Jednakże w swoim ogrodzie nie znalazła śladów po ewidentnej ścince.

Od jednej z sąsiadek dowiedziała się, że w dzień odbioru bio odpadów w Pucku sąsiad zza płota, pan Henryk, wystawił ponad kilkanaście brązowych worków wypełnionych po brzegi.

Po plastikowych pojemnikach już nie było śladu.

Miasto Hel - mieszkańcy ul. Wiejskiej i Kaszubskiej zadbali o skwerek

Zszokowana pucczanka poszła porozmawiać z sąsiadem. Ten przyznał się: przyciął tuje, bo - jak relacjonuje pani Janina - zabierały słońce z jego działki. Mężczyzna postraszył też wycinką kolejnych drzew..

- Pytałam go: "Dlaczego tak zrobiłeś? Dlaczego nie przyszedłeś i nie powiedziałeś?". Przecież wspólnymi siłami byśmy to zrobili - mówi zrozpaczona mieszkanka działek w Pucku. - Płakałam przez dwa dni. Gdy się uspokoiłam, skontaktowałam się z prawnikiem, który będzie prowadził tę sprawę.

Sprawa nie została zgłoszona policji w Pucku. Może powinna być?

- Nie zgłaszałam, ponieważ policjanci daliby pouczenie i na tym by się skończyło - mówi pani Janina, która o niespodziewanej wycince poinformowała burmistrz Pucka.

Wiadomo, że sąsiedzki spór o tuje w Pucku będzie miał ciąg dalszy. Bo pani Janina będzie wnioskować, by sąsiad zwrócił jej koszty usunięcia drzew.

- Kikuty po tujach nie mogą tu zostać. Trzeba je usunąć do końca, a wynajęcie odpowiedniej do tego firmy kosztuje - wyjaśnia rozżalona kobieta. - W granicy wybuduję swój własny, murowany płot, bo sąsiad mi już zapowiedział, że wytnie kolejne tuje i moje piękne drzewo z orzechami laskowymi, które stoi niemalże pośrodku mojej działki.

W rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" pani Janina przypomina o przepisach, według których drzew nie należy wycinać pomiędzy 15 marca i 15 października, m.in. ze względu na ochronę ptaków, które w nich żyją i wiją gniazda.

- Najgorsze jest to, że w tujach było pełno ptaków. A ja bardzo cenię zwierzęta - mówi pucczanka z ul. Żeromskiego. - Jestem bardzo wrażliwa na przyrodę i jej ochronę.

Udało się nam porozmawiać z panem Henrykiem, który przyznał, że faktycznie ściął tuje sąsiadki. Ale - jak podkreśla - miał mieć na to stosowne pozwolenie oraz inne powody, aniżeli tylko brak promieni słonecznych.

Jak tłumaczy mężczyzna, drzewa nie dosyć, że były bardzo wysokie i zaciemniały okna w jego domu, to były też niezadbane i chore, o czym świadczyć miały brązowe, uschnięte końce roślin.

Na dokładkę tuje w Pucku miały być tematem sąsiedzkiego sporu już od długiego czasu.

- Co jakiś czas prosiłem sąsiadów, żeby je przycięli. Kiedyś to robili, a potem przestali, choć wielokrotnie o to prosiłem - mówi pucczanin. - Około 2-3 lata temu rozmawiałam na temat ich przycięcia z sąsiadem, ojcem pani Janiny, który pozwolił mi je wyciąć.

Jednak pani Janina - obecna właścicielka posesji - twierdzi, że nie miała pojęcia, że taka rozmowa miała miejsce.

- Nie mogłem czekać dłużej, dlatego teraz, na własny koszt je wyciąłem i zutylizowałem. Oni ani grosza za to nie zapłacili. Czy pani wie, ile mnie to pracy kosztowało? - pyta nas pan Henryk.

Pani Janina utrzymuje, że choć pozostałe tuje wyglądają na chore, to te wycięte były zdrowie i piękne, a rozmowy na temat ich wycięcia z panem Henrykiem nigdy nie prowadziła.

- Te skasowane przez sąsiada wyglądały inaczej, niż reszta, która została - mówi pani Janina. - Wystarczyło powiedzieć coś, dogadać się, byśmy się tym zajęli w odpowiednim okresie: legalnie, z pozwoleniem. Teraz już za późno.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na puck.naszemiasto.pl Nasze Miasto