Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rekultywacja wysypiska w Łebczu: mieszkańcy Władysławowa przyszli na spotkanie uzbrojeni w dowody, którym nikt nie mógł zaprzeczyć | WIDEO

Magdalena Gębka-Scuffins
Magdalena Gębka-Scuffins
Na spotkaniu we Władysławowie, któremu przewodniczył burmistrz Roman Kużel tłumnie pojawili się mieszkańcy oraz przedstawiciele wszystkich stron zaangażowanych w sprawę, m.in. burmistrz Pucka Hanna Pruchniewska, wójt Tadeusz Puszkarczuk, prezes spółki PGK Puck Marek Falkowski, przedstawiciele firmy przeprowadzającej prace rekultywacyjne Geotrans S.A., Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska i pucki Sanepid.

18 września 2019 (środa) odbyło się spotkanie mieszkańców Władysławowa z przedstawicielami najróżniejszych urzędów i służb odpowiedzialnych za rekultywację wysypiska śmieci w Łebczu.

W wyznaczonym przez burmistrza Władysławowa Romana Kużla terminie zebrania mieszkańcy Władysławowa i okolic stawili się bardzo licznie i byli dobrze do niego przygotowani.
Uzbrojeni w wiedzę i obawy poparte zebranymi przez siebie dowodami, domagali się wyjaśnień związanych z rekultywacją nieczynnego już wysypiska w Łebczu.

Zebranie zostało zwołane, by rozwiązać uniemożliwiającą normalne funkcjonowanie mieszkańców gminy Władysławowo sytuację. Ta uprzykrza im życie od marca 2019. Jest to odór i hałas pochodzący z terenów starego wysypiska śmieci, który zostaje poddany procesowi rekultywacji.

Więcej o powodach zmartwień mieszkańców Władysławowa pisaliśmy tutaj:

Przedstawiciel firmy Geotrans przeprowadzającej uciążliwe prace rekultywacyjne miał możliwość odpowiedzenia zebranym mieszkańcom Władysławowa na postawione zarzuty.
A tych było sporo: zakłócanie ciszy nocnej, utrudniający oddychanie odór, zwożenie nowych śmieci komunalnych na wysypisko i tworzenie zagrożenia skażenia ujęć wody, zwożenie osadów pościekowych z oczyszczalni ścieków.

Zarówno pucki Sanepid jak i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska przekonywali, że wykonują zapowiedziane oraz niezapowiedziane kontrole, które nie wykazują niczego niezgodnego z prawem ani obowiązującymi normami. Ten ostatni urząd przekonywał, że zwożone odpady do celów rekultywacji spełniają wymagania zawarte w decyzji pozwalającej na rekultywację.

Choć to nie koniec sprawy, ponieważ ostatnia kontrola wykonywana przez WIOŚ nadal trwa, a jej wyniki będzie można poznać, gdy się zakończy.

Niestety, specjalistom z urzędów i inspektoratów zapewniającym, że wszystko jest zgodne z prawem, nie udało się ani uspokoić, ani przeprosić zdenerwowanych ludzi, których życie diametralnie zmieniło się od marca 2019 ze względu na smród, hałas i strach przed skażeniem środowiska.
Mieszkańcy później na spotkaniu ripostowali, iż to, na co pozwalają przepisy czy wydane decyzje to jedno, ale trzeba też zachować zdrowy rozsądek i pomyśleć, zamiast robienia tak, jak „przepisy na to pozwalają”.

Jednak Geotrans zostało zmuszone do przyznania się do błędu: zwieziono 90 ton odpadów niezgodnych z wymogami:
- Te odpady zostały odesłane do dostawcy i z jego usług już nie będziemy korzystać – skomentował przedstawiciel Grzegorz Czechoński, który jednocześnie wyszedł z propozycją załagodzenia konfliktu. - Zamiast przeprowadzania prac tak, jak nam umowa na to pozwala do grudnia 2023 r, skończymy je do grudnia 2020 r. - zaczął z nadzieją wyciągnięcia gałązki oliwnej.

wideo: Magdalena Gębka-Scuffins

Firma zaproponowała również, że przestanie zwozić materiały nocą, a zacznie to robić w ciągu dnia, by więcej nie zakłócać ciszy nocnej, a w sezonie prace rekultywacyjne zostaną całkowicie wstrzymane. Zaproponował też postawienie bariery antyodorowej i poinformował, że firma zaprzestała już zwożenia odpadów pochodzących z oczyszczalni ścieków, co powinno złagodzić fetor pochodzący z tego rejonu.

To nie uspokoiło zmartwionych tłumów zgromadzonych na spotkaniu. Obecni mieli dużo do powiedzenia i nie bali się wyrazić swoich opinii. Mgr inż budownictwa Dariusz Sańko, który ma wiele lat doświadczenia w budowaniu oczyszczalni, jako pierwszy chwycił za mikrofon, by kwestionować sposób przeprowadzanych prac przez firmę Geotrans.
- Smród, który ogarnia dzielnicę Żwirową, zwrócił nam uwagę, że coś się dzieje nie tak – mówił radny Sańko, który później zagłębił się w historię wysypiska w Łebczu, jego budowy kiedyś, a jak powinno być teraz oraz wpływu prac na środowisko.

Mieszkańcy przyszli na spotkanie dobrze przygotowani: uzbrojeni w wiedzę specjalistyczną oraz zebrane dowody nie tylko w postaci zdjęć i filmów, lecz także w postaci wiadra z odpadami.

Pokrzywdzeni mieszkańcy Władysławowa nie bali się zadawać pytań, ani pokazać, iż po prostu nie wierzą w zapewnienia inspektoratów.
- Chciałem powiedzieć, że tak czystych raportów wód odcinkowych nie widziałem. Pracuję ze ściekami ponad 30 lat. To jest ewenement na skalę światową. W naszej strefie klimatycznej odcieki są mniej więcej stukrotnie bardziej stężone niż ścieki surowe (…). Nam zależy, żeby wyniki badań były rzetelne – technolog Stanisław Cytawa kwestionował przeprowadzane przez urzędy i instytucje kontrole.

Po kolei każdy mógł się wypowiedzieć i zadać pytania.

Spotkanie w sprawie składowiska śmieci w Łebczu trwało ponad 3 godziny. Czy udało się dojść do porozumienia?

Częściowo, bo pomysły załagodzenia sporu tylko w pewnym stopniu uspokoiły zmęczonych smrodem i hałasem mieszkańców Władysławowa, a obietnice możliwości udziału w kolejnych kontrolach i badaniach dodały nadziei.
Jednak to nie koniec tej sprawy, która będzie monitorowana nie tylko poprzez kontrole ale też poprzez dalsze spotkania.

- Dziękuję wszystkim mieszkańcom gminy Władysławowo za przybycie na dzisiejsze spotkanie (...)
Wierzę jednak, że wkrótce sytuacja ulegnie zdecydowanej poprawie, a to dzięki przeprowadzonej dzisiaj konstytutywnej i merytorycznej dyskusji. (...) Wierzę, że nie było to ostatnie tego typu spotkanie i na bieżąco będziemy się komunikować, aby rozwiązać ten i wiele innych problemów - podsumował burmistrz Władysławowa Roman Kużel.

Oprócz burmistrza Władysławowa Romana Kużla, który poprowadził zebranie, obecni byli między innymi: zastępca burmistrza Władysławowa Kamil Pach, burmistrz Pucka Hanna Pruchniewska, prezes spółki PGK Marek Falkowski, przedstawiciele spółki Geotrans Dominika Sulikowska oraz Grzegorz Czechoński, z-ca burmistrza Jastarni Jacek Świdziński, wójt gminy Puck Tadeusz Puszkarczuk, dyrektor Wojewódziego Inspektoratu Ochrony Środowiska Ewa Witka-Jeżewska, zastępca kierownika Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska Jarosław Rzepecki, z-ca naczelnika wydziału prawnego WIOS Beata Cieślik, z-ca dyrektora puckiego Sanepidu Aleksandra Lange, wiceprzewodniczący rady nadzorczej spółki PGK Błażej Wendt, kierownik referatu ochrony środowiska w Starostwie Powiatowym w Pucku Natalia Wesołowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wladyslawowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto