Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słowo z Pucka, czyli redaktorski komentarz (10.04.2022). Magdalena Gębka-Scuffins: niedzielny alarm rozdarł ciszę w Pucku

Magdalena Gębka-Scuffins
Magdalena Gębka-Scuffins
FOT PAWEL LACHETA/POLSKA PRESS
Słowo z Pucka, czyli red. Magdalena Gębka-Scufins komentuje najnowsze wydarzenia: Tego się nie spodziewałam. Wczesna pobudka (jak na niedzielę, którą mam wolną od pracy) już nastawiła mnie bojowo. A właściwie to sposób i powód mego, przedwczesnego obudzenia się.

Tego się nie spodziewałam. Wczesna pobudka (jak na niedzielę, którą mam wolną od pracy) już nastawiła mnie bojowo. A właściwie to sposób i powód mego, przedwczesnego obudzenia się.
W mieście Puck, pomimo braku zgody burmistrz Hanny Pruchniewskiej, zawyły syreny alarmowe. Były tak głośne, że pozamykane drzwi i okna nie powstrzymały nas przed nie tylko niemiłym wybudzeniem się ze snu, ale i strachem.
Mieszkają z nami (ze mną i moją rodziną) goście z Ukrainy. Młode kobiety, które przez dwa dni, w niewyobrażalnym strachu uciekały przed kulami, pociskami, bombami. Właśnie dzisiaj mija im miesiąc życia we względnym spokoju. Próbują budować życie od podstaw, jednocześnie martwiąc się o rodzinę, która została w rodzimym dla nich kraju. One naprawdę nie potrzebowały dzisiaj takiej pobudki, tego strachu.
Jeśli ja, która na własnej skórze nie doświadczyłam wojny i miałam świadomość, że syreny teoretycznie mogą zabrzmieć, i tak się wystraszyłam do tego stopnia, że nadal czuję nieprzyjemne, szybsze bicie serca, to co czują moje dziewczyny? Aż wstyd mi z nimi o tym rozmawiać.
Z całym szacunkiem do ofiar katastrofy samolotowej w Smoleńsku, i ich rodzin. Pamiętam doskonale ten dzień, 10 kwietnia 2010 r. Pamiętam, co robiłam tego dnia i gdzie byłam, oraz kiedy i jak dowiedziałam się o tym, że połowa naszego rządu, z prezydentem na czele, z załogą, obsługą i pilotami zginęli. Co roku wspominam i żal ściska mi serce. Nie potrzebuję syren i alarmów, by pamiętać i szanować.
W historii naszego kraju wydarzyło się wiele tragedii, wiele osób zmarło w wypadkach, katastrofach, zostało zamordowanych. Od wszystkich wydarzeń historycznych z II wojną światową na czele, po czasy współczesne, chociażby wydarzenia grudnia 80 r., morderstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza czy mniej medialne tragedie, jak chociażby zabójstwo, którego zupełnie niedawno dopuścił się 18-latek na własnych rodzicach w gminie Kosakowo. To wszystko są tragedie, w których ludzie stracili życia. One nie są mniej ważne.
Gdyby je wszystkie upamiętniać, nasze syreny alarmowe powinny wybrzmiewać cały czas. Paranoja.
Jak rozpoznać czy trwa faktyczny alarm, czy to tylko upamiętnienie? Nie wszyscy czytają ostrzeżenia, które na ostatnią chwilę dostały się do prasy.
Pamięć i szacunek - o to tu powinno chodzić. Czy hałas i sianie strachu wśród mieszkańców to godna forma oddania czci? W czasie, kiedy za naszą wschodnią granicą toczy się krwawa, bestialska wojna, a my, Polacy dwoimy się i troimy, by pomóc, jestem zdecydowaną przeciwniczką używania syren i alarmów w celach innych aniżeli te, w których zostały one stworzone.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na puck.naszemiasto.pl Nasze Miasto