POŁCHOWO. Gryf Wejherowo pokonał podczas sparingu w Połchowie tamtejsze, czwartoligowe Kaszuby 6:2. W uzyskaniu tak wysokiego wyniku pomógł prowadzący spotkanie oraz brzydka, a chwilami brutalna gra wejherowskiej drużyny.
Dla wyjaśnienia - prowadzący spotkanie należał do wejherowskiej ekipy, co niestety nie pozostało bez wpływu na przebieg sędziowania.
Pierwsze trzy bramki dla gryfitów padły w 15 min, z czego druga i trzecia z ewidentnych pozycji spalonych. Natomiast pierwsza i czwarta bramka wpadły po błędach Ferry, bramkarza miejscowych. Na usprawiedliwienie można tylko dodać, że ten jeden z lepszych golkiperów Pomorza spędza w pracy nawet po kilkanaście godzin dziennie. W takich warunkach trudno o dobrą dyspozycję, nie mówiąc już o znalezieniu czasu na treningi.
Inna sprawa, że część piłkarzy Gryfa zapomniała, że to sparing i to teoretycznie między zaprzyjaźnionymi klubami. Było dużo walki, pyskówek, był nawet jeden rozbity nos.
O tendencyjności prowadzącego może świadczyć również wyrzucenie na 2 min gracza, który Piepera wychodzącego na pozycję sam na sam powstrzymał szarpaniem za koszulkę. Nieco później taką samą karę otrzymał Wilczyński tylko i wyłącznie za dyskusje z sędzią.
- Z gry w ataku i w środku pola jestem zadowolony - mówi Stefan Srok, trener Kaszub. - W tych formacjach zrobiliśmy tyle samo co Gryf. Duże błędy były natomiast w obronie. Tutaj od samego początku przestawiałem ustawienie. Sytuacja uspokoiła się dopiero po wejściu Rutkowskiego.
Wizualnie nie można powiedzieć o przewadze żadnej z drużyn. Gra na boisku była wyrównana.
Ostatnie sparingi piłkarze Kaszub rozegrali ze Stolemem Gniewino - wygrana 4:2, z KP Sopot 0:1, z Nautą Gdynia 6:3.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?