Stolem - Kaszuby Połchowo 2:1 (0:1)

POŁCHOWO. Piłkarze obu drużyn strzelili po dwie bramki, ale tylko gospodarze cieszą się ze zdobytych punktów.

Już w 2 min prowadzenie objęli przyjezdni. Długi przerzut piłki Fery trafił do Kaszubowskiego, który minął obrońcę i strzałem po ziemi w długi róg pokonał bramkarza Stolema.

W 30 min rzut wolny dla miejscowych wykonywał Kalamaszek. Szlaga jednak obronił silny strzał z 25 m. Pod koniec spotkania jeszcze raz gospodarze mieli okazję do wyrównania. Szybko rozegrany rzut wolny, Kalamaszek wycofał piłkę i z 10 m uderzał Świtała. Bramkarz gości ponownie obronił strzał.

Zaraz po przerwie Kaszubowski przechwycił podanie od Piepera, minął obrońcę i już miał podawać do Fery wychodzącego na pozycję sam na sam, ale obrońca miejscowych końcem buta przeszkodził piłkarzom Kaszub. Teraz miejscowi częściej witali pod bramką Kaszub. W 65 min gospodarze - po błędzie połchowian - wyrównali strzałem z 7 m. Chwilę później było już 2:1. Po rzucie rożnym Kalamaszka jeden z napastników głową z 3 m posłał piłkę do siatki. Ponownie inicjatywę przejęli goście, którzy zamknęli piłkarzy Stolema na własnej połowie. W 80 min Fera z 25 m kieruje futbolówkę w samo okienko, ale bramkarz cudem broni. W 88 min Wilczyński wykonuje rzut wolny z linii końcowej boiska. Najwyżej do piłki wyskoczył Drzeżdżon, który głową z 7 m strzela wyrównującego gola. Sędzia jednak nie uznał bramki, gdyż boczny już w chwili uderzania piłki przez Wilczyńskiego uniósł chorągiewkę w górę. Dodać trzeba, że w tym czasie na linii bramkowej oprócz golkipera stało dwóch obrońców Stolema.

- Do tego jeszcze sędzia widząc co się dzieje na boisku, kończy mecz równo w 90 minucie - dziwi się Stefan Srok, trener Kaszub.