Strażacy mają więcej pracy

POWIAT PUCKI. Blisko o jedną trzecią wzrosła ilość interwencji strażaków.

- W 2002 roku zanotowaliśmy na terenie naszego powiatu ogółem 768 zdarzeń, średnio dwa razy dziennie wyruszamy więc na akcję - informuje aspirant Edmund Skwiercz z Państwowej Straży Pożarnej w Pucku, który przedstawił wczoraj roczne podsumowanie działalności jednostki. - To dokładnie o 27 proc. więcej niż rok wcześniej.

Co ciekawe, nie zmieniła się zasadniczo ilość pożarów wybuchających na terenie powiatu. ich gaszenie to jednak tylko 35 proc. interwencji. Pozostałe 488 zdarzeń. to tzw. miejscowe zagrożenia, czyli wyjazdy strażaków do wypadków i kolizji drogowych czy usuwania zagrożeń dla ludzi.

- Najbardziej dokuczliwe okazały się interwencje związane z usuwaniem gniazd os i szerszeni - przyznaje aspirant Skwiercz. - Nietypowe zachowanie się owadów, które często budowały gniazda na terenie domów mieszkalnych i obiektów użytkowych sprawiło, że wyjątkowo często musieliśmy działać. Jaka to skala zjawiska, najlepiej tłumaczy statystyka: w roku 2001 wyjeżdżaliśmy do takich interwencji 35 razy, a w roku ubiegłym aż 125 razy! I to przecież tylko w trzech letnich miesiącach.

Drugą przyczyną wzrostu miejscowych zagrożeń były silne wiatry, wiejące na początku ub.r. Łamały one drzewa, a te spadając na drogi uniemożliwiały komunikację. W ciągu kilkunastu zaledwie dni strażacy powiatu puckiego aż 60 razy wyjeżdżali, aby usuwać zagrożenie - cięli i usuwali konary drzew.

Najwięcej zdarzeń w 2002 roku odnotowano na terenie Władysławowa i gminy Puck, jednak w przeliczeniu na ilość mieszkańców przoduje Hel.
Jak podają strażackie statystyki, najczęstszymi przyczynami pożarów w powiecie puckim były: nieostrożność osób dorosłych przy posługiwaniu się ogniem, podpalenia i nieostrożne zabawy nieletnich.

Najwięcej pożarów oraz miejscowych zagrożeń odnotowano w okresie od lipca do września.