Pracownicy Urzędu Miasta Hel, a jednocześnie mieszkańcy Początku Polski, przerwali milczenie w sprawie haniebnego zachowania, jakie ma miejsce na krańcu Półwyspu Helskiego.
Temat łatwy nie jest, a nieprzemyślane czyny wandali powodują smutek i złość. Urzędnicy z Helu mają nadzieję, że przekaz trafi do choć jednej osoby, która się zastanowi, zanim coś "upiększy".
- Staramy się dla mieszkańców i turystów, by miasto się zmieniało, było bezpieczniejsze, bardziej interesujące, ładniejsze. Mamy świadomość, że każdy ma inny gust i nigdy nie uda się zadowolić każdego, ale staramy się - tłumaczy Żanna Sępińska z UM Hel. - Nie jesteśmy, niestety, w stanie zrozumieć skąd biorą się w głowach pomysły niszczycielskie. Nic nie usprawiedliwia zachowań, które obserwujemy.
Za stworzenie i postawienie tablicy informacyjnej czy atrakcji miasta trzeba zapłacić. A miasto Hel (także jego mieszkańcy) ponosi podwójne koszty, bo płaci także za usuwanie skutków bezmyślnego zachowania.
- Nie trzeba być geniuszem, żeby wiedzieć, że za wszystko trzeba zapłacić, a budżet miasta, tak jak i domowy budżet, nie jest z gumy - uświadamiają w UM Hel.
Dla przykładu, pracownicy podają m.in. notoryczne naklejanie nalepek na tablice z planem miasta, tablice szlaków militarnych, miejskiego witacza i innych miejsc; malowanie po tablicach, po stelażach do tablic, uszkadzanie tablic; niszczenie oznaczeń na szlakach.
Gaszenie papierosów w miejscach do tego niewyznaczonych to kolejny problem, z którym spotykają się w mieście Hel. Na zdjęciu widać pozbierane niedopałki przez pracowników UM Hel z donic na helskim bulwarze.
- Te wszystkie rzeczy kosztowały i to niemałe pieniądze. Ich naprawienie, wymiana lub wyczyszczenie z naklejek również kosztuje, a czasem jest po prostu niemożliwe - mówi Żanna Sępińska.
Miarka się przebrała, gdy ktoś rzucił butelką w nowy, podświetlany witacz i tym samym całkowicie go zepsuł. Ta sprawa trafi na policję.
Jak słusznie zauważają w Urzędzie Miasta Hel, nikt nie przylepi naklejki mamie w kuchni na szafce czy na lustrze, ani tacie na telewizorze, nie zaprosi też znajomych do wspólnego naklejania we własnym domu, nie wspominając o malowaniu graffiti czy niszczeniu.
- Mamy nadzieję, że pewne osoby to przemyślą i zanim zniszczą cudzą rzecz, zastanowią się nad tym, że ktoś się przy tym napracował, że inni także chcą z tego korzystać, że ktoś chce to podziwiać, że są osoby, które chcą zrobić z tym pamiątkowe zdjęcie - uświadamiają w Urzędzie Miasta Hel. - Trzeba zastanowić się, że wydane zostały na to pieniądze, że naprawa lub czyszczenie także niesie za sobą koszty, że jest to niszczenie cudzego mienia, a tym samym jest to akt wandalizmu, który jest karany.
Byłeś świadkiem zdarzenia na terenie powiatu puckiego? Daj nam znać! Podziel się zdjęciami z nami i naszymi Czytelnikami. Prześlij je nam na maila ([email protected]) lub wyślij w wiadomości prywatnej na naszym fanpejdżu - kliknij w baner poniżej i przejdź na naszego Facebooka:
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?