Październikowe kradzieże na cmentarzu we Władysławowie oburzyły mieszkańców.
- Zbliża się dzień Wszystkich Świętych, przy grobie spotka się rodzina, a my musimy szybko kupować nowy krzyż. Jeśli ma być porządny, to będzie kosztował kilkaset złotych, a to dla nas spory wydatek - mówiła nam niedawno nam jedna z mieszkanek Władysławowa.
Nie wiadomo ile krzyży zniknęło z cmentarza. Policja podejrzewa, że nie wszyscy poszkodowani zgłosili fakt kradzieży, wątpiąc, czy stracone mienie uda się w ogóle odzyskać.
- Materiały przekazaliśmy prokuraturze. Na chwile obecną jest sześć zawiadomień w sprawie kradzieży na cmentarzu we Władysławowie - mówi starszy aspirant Łukasz Dettlaff, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pucku. - Zgłoszono nam kradzieże krzyży, a także wazonów z mosiądzu oraz metalowych lampionów.
Wartość skradzionych przedmiotów wyceniono na 5 tys. zł.
Prawdopodobnie za kradzieżą tych przedmiotów stoją złomiarze. W ostatnich latach jednak nie było w powiecie puckim takiego przypadku, aby masowo zginęły metalowe przedmioty na którymś z cmentarzy. Złodzieje złomu trzymali się raczej z dala od nekropolii.
Policjanci sprawdzili okoliczne punkty złomu. Nie natrafiono na skradzione przedmioty.
- Być może to była jednorazowa akcja przyjezdnych złomiarzy, którzy zdobyli się na taką "odwagę", a teraz nasze krzyże są gdzieś w centralnej Polsce - kręci głową proszący o zachowanie anonimowości mieszkaniec Władysławowa, którego spotkaliśmy na cmentarzu.
Za ograbienie grobu lub kradzież rzeczy należących do zmarłego kodeks karny przewiduje karę pozbawienia wolności od sześciu miesięcy nawet do ośmiu lat.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?