Ledwo na scenie pojawił się kabaret Limo - rozpadał się deszcz, który wkrótce przerodził się w ulewę. To wystarczyło, by część widowni pierzchła, szukając jakiegokolwiek schronienia przed wodą strugami lejącą się z nieba.
- I tu kabareciarze pokazali swoją klasę - przyznają organizatorzy występu. - Bo zamiast schować się przed deszczem, kontynuowali swój występ. Nawet dla garstki widzów.
Tymczasem deszcz nie rozpieszczał ani artystów, ani widzów - bo jakby nie dość było kłopotów pogodowych, wyłączono także prąd. Ale i z tym Limo poradziło sobie, bo kabareciarze zeszli w „tłum" i tu kontynuowali swój występ.
- Moje uznanie i szacun, mogli się zwinąć i zakończyć występy, ale pozostali i zadbali o „resztki” swoich fanów :) - komentuje na facebookowym fanpage'u Marcin Daraż.
Gdy wreszcie deszcz ustąpił, widzowie zaczęli wracać pod scenę. Jak się okazało, część osób znalazła sobie bezpieczne schronienie w... plastikowych toaletach. Wyszło na to, że popularne toi-tojki są dość pojemne: jedna z nich zmieściła aż dziewięć osób!
Limo, już po powrocie widzów, rozpoczęło swój występ od nowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?