Szkuner, największe przedsiębiorstwo rybackie w tej części Pomorza, trafiło do pechowej tzw. trzeciej grupy. Grupy to efekt podziału polskiej floty rybackiej przez Unię. Co roku wśród nich losowana jest jedna, której jednostki, które łowią dorsze - jedne z najbardziej opłacalnych ryb na rynku.
Pozostałe kutry muszą zadowolić się połowami śledzi lub szprot. Unia przyznała armatorom tych jednostek rekompensatę, to pieniądze dzięki którym mogą oni utrzymać załogę. Rybacy za rekompensatami nie tęsknią, bo zyski z połowu dorszy są zdecydowanie wyższe.
Szczęśliwcami są np. poławiacze skupieni w Zrzeszeniu Rybaków Morskich, do którego należą jednostki m.in. ze środkowego wybrzeża.
- Łącznie 50 kutrów z naszej organizacji otrzymało limity na połów dorszy - przyznaje Piotr Necel, prezes ZRM.
Jednostki powyżej ośmiu metrów długości mają prawo złowić 55 ton tych ryb. Najwięcej, bo aż 102,5 tony limitu przyznano kutrom w długości od 20 do 25,5 m.
Taki sposób podziału krytykują armatorzy. Ich zdaniem, mniejszym jednostkom powinno się obciąć 55 tonowy limit. I przyznać go dużym kutrom
-
Nasze duże kutry bardzo szybko wykorzystywały cały przydział - przypomina Romualda Białkowska, prezes PPiUR Szkuner.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?