MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Woda zalewa PEWIK olewa

(pen)
- Kilka lat temu ten teren trzeba było nawadniać. Dzisiaj łąka przypomina jezioro - mówi Jan Śliwiński z Kosakowa. Fot. Piotr Niemkiewicz
- Kilka lat temu ten teren trzeba było nawadniać. Dzisiaj łąka przypomina jezioro - mówi Jan Śliwiński z Kosakowa. Fot. Piotr Niemkiewicz
GMINA KOSAKOWO. Od kilku lat pola rolników między Kazimierzem a Mostami są regularnie zalewane przez wody z kanału zrzutowego oczyszczalni ścieków w Dębogórzu.

GMINA KOSAKOWO. Od kilku lat pola rolników między Kazimierzem a Mostami są regularnie zalewane przez wody z kanału zrzutowego oczyszczalni ścieków w Dębogórzu.
Jan Śliwiński, rolnik z Kosakowa patrzy na swoje pola i kręci głową. Jeszcze pięć lat temu jego łąki sąsiadujące z kanałem w okresie lata wymagały intensywnego nawadniania. Dziś są kilkadziesiąt centymetrów pod wodą.

- To wina nieszczelnego kanału - tłumaczy hodowca bydła z Kosakowa. - Upominałem gdyńskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, prosiłem o interwencję, słałem kolejne pisma. Wszystko na nic.

- PEWIK jest głuchy na nasze sygnały - przyznają Antoni i Marek Pienczk, kosakowscy rolnicy.
W podobnej sytuacji znaleźli się też inni rolnicy. Ich sprawą zajęli się urzędnicy w Kosakowie i puckim starostwie. Teraz rozkładają ręce. Mimo, że wciąż na łąkach stoi woda na gdyńską firmę nie ma rady.
- Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy - mówi wójt Andrzej Czaplicki.

W starostwie przyznają, że kłopoty z kanałem zrzutowym przypominają walkę z wiatrakami.
- Byłem na miejscu, oglądałem i potwierdzam słowa rolników - przyznaje Piotr Nędzusiak z wydziału rolnictwa puckiego starostwa. - Mimo dość niskiego stanu wód woda przelewa się dziurami pomiędzy płytami, z których zbudowany jest kanał.
Tegoroczne straty Jana Śliwińskiego oszacował rzeczoznawca Stanisław Dziubich. Wg jego oceny wody kanału poczyniły spustoszenie na ok. 25 tys. zł.

W PEWIK zaprzeczają. Zdaniem przedstawicieli gdyńskiej firmy zalewanie pól sąsiadujących z kanałem nie leży jedynie po ich stronie.
- Takie twierdzenie jest zbyt daleko idącym wysuwaniem wniosków i hipotez - twierdzi Wiesław Kujawski, dyrektor ds eksploatacji.

W PEWIK przypominają, że na początku lipca rozpoczęły się prace, których efektem ma być doszczelnienie kanału.
- Tymczasem woda z kanału wciąż leci wartkimi strumieniami - mówi Marek Pienczk.
Jan Śliwiński, zdenerwowany brakiem reakcji PEWIK, oddał sprawę do sądu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na puck.naszemiasto.pl Nasze Miasto