Rodzina Bieszków mieszkała w zabytkowym domu - unikalnym w skali całego powiatu. Historyczny budynek kryty był strzechą i to prawdopodobnie na niej wybuchł pożar.
- To było przerażające - wspomina Jan Bieszk. - Wyrwaliśmy dzieci ze snu i biegliśmy w pole, byle dalej od ognia. Gdybym się obudził 10-15 minut później, to byłoby dużo, dużo gorzej...
Domatowo - pożar zniszczył dom pięciosobowej rodziny
Ogień strawił cały dach i poddasze. Część sprzętów udało się wynieść strażakom z ognia, ale nic już nie nadaje się do użytku. Budynek też nie nadaje się do odtworzenia.
- Dostał tyle wody, że ciężko będzie coś z tym zrobić - przyznaje Jan Bieszk.
Rodzina dwa miesiące spędzi u swoich bliskich, a w tym czasie Urząd Gminy w Pucku ma znaleźć zastępcze lokum. Domatowianie chcą też zbudować nowy dom - jego fundamenty od kilku lat stoją koło zabytkowej chaty.
- Chcieliśmy się już dawno budować, ale ludzie przekonywali "zostawcie tamtą starą, niech będzie pamiątka po dawnych czasach" - opowiada Jan Bieszk. - Przegadaliśmy z żoną sprawę i postanowiliśmy zostać w zabytku... Teraz już go nie mamy.
Domatowianie chcą wrócić na swoją ziemię, do swojego domu - ale nie mają za co go zbudować. Mało tego, nie mają nawet ubrań, żywności...
- Chodzę w tym, co mi teraz ludzie dali, bo nocą wybiegłem w piżamie - mówi Jan Bieszk. - Ludzie już pomagają nam, dają co mają. Serdecznie im za to dziękuję.
Niedługo pogorzelcom potrzebne będą także materiały budowlane - jeśli ktokolwiek może je przekazać, wsparcie na pewno zostanie docenione.
Każdy, kto chce przekazać pogorzelcom jakiekolwiek wsparcie można kontaktować się pod numerem tel 697 303 582.
Gmina Puck już uruchomiła specjalne subkonto
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
