Samorządowa wojna w Kosakowie przybiera sportowy wymiar. W meczu wójta z opozycyjnymi radnymi na unieważnione decyzje jest obecnie 1:1, a drużyny wzajemnie wypominają sobie stracone 'bramki'.
O kosakowskim konflikcie władzy głośno na całym Pomorzu, przed tygodniem szeroko opisywaliśmy 'Ranczo Kosakowo' w magazynie 'Rejsy'. Niegdyś wójt Jerzy Włudzik i przewodniczący Rady Gminy Adam Miklaszewicz stali w jednym szeregu. Teraz to najwięksi oponenci. A zbliżający się termin wyborów samorządowych dodatkowo potęguje napięcie.
Ostatnimi kośćmi niezgody są sprawa Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu oraz gminne dożynki. Radni wbrew wójtowi uchwalili likwidację GOKiS, jego oczko w głowie. Powodem miały być zbyt wysokie koszty działalności. Okazało się jednak, że pospieszyli się z datą - nie został spełniony wymóg, że od publikacji zamiaru (nastąpiła ona 25 stycznia) do chwili rozwiązania placówki kulturalnej (miała nastąpić 1 lipca) musi upłynąć pół roku. Zabrakło więc 25 dni.
Z kolei wójt Jerzy Włudzik zdecydował, że nie będzie organizował dożynek gminnych, tylko pojedzie z rolnikami na święto plonów do zaprzyjaźnionej litewskiej gminy Dukszty. A zaoszczędzone pieniądze przekaże zniszczonej przez powódź Bogatyni.
Włudzik świętował z rolnikami na Litwie, Miklaszewicz w Kosakowie, a przedwczoraj obaj panowie spotkali się po raz pierwszy od tego czasu na wieczornej sesji Rady Gminy. Przeciwnicy trzymali się na dystans. Ale sportowy duch rywalizacji odżył, gdy na obradach znowu pojawiła się kwestia GOKiS.
Więcej na ten temat w piątkowym papierowym wydaniu 'Dziennika Bałtyckiego'.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?