Proces w Pucku przeciwko byłym dyrektorkom PCPR zbliża się do finału. Podczas środowego posiedzenia sędzia ustalał przebieg kontroli wojewody, którą przeprowadzono w Pucku po śmierci dzieci.
Joanna Szoła, która w Urzędzie Wojewódzkim sprawuje nadzór nad pieczą zastępczą, przyznała, że w trakcie sporządzania protokołu z wyjaśnień Justyny Chomicz z PCPR w Pucku stosowała skróty, które jednak miały wiernie oddawać myśl urzędniczki.
- Zawsze staram się w protokołach używać języka osoby składającej wyjaśnienia - podkreśliła w sądzie Joanna Szoła. - Za każdym razem przypominam o konieczności przeczytania protokołu przed podpisaniem. Gdyby Justyna Chomicz zgłosiła zastrzeżenia, to naniosłabym poprawkę w dokumencie.
Podczas konfrontacji obu urzędniczek Justyna Chomicz przyznała, że mogła mówić o ryzyku umieszczenia piątki dzieci z Odargowa w domu Anny i Wiesława Cz.
- Chodziło nam o to, by nie rozdzielać rodzeństwa - zeznała Justyna Chomicz.
Czytaj też: śmierć na budowie oczyszczalni w Swarzewie
Podczas posiedzenia ustalono okoliczności kontroli puckiej placówki. Sędziego interesowały okoliczności składania wyjaśnień przez pucką urzędniczkę. Obie konfrontowane panie przyznały, że w tamtym czasie w placówce PCPR panowało spore zamieszanie, przesłuchanie było przerywane.
Proces w Pucku zmierza ku końcowi. Sędzia Andrzej Gabriel-Węglowski wyznaczył następne posiedzenie na 27 sierpnia.
- Może uda się już zakończyć postępowanie - wyraził nadzieję sędzia.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?