Hel. Bardzo niecodzienny pomysł na promocję jeszcze bardziej niezwykłej imprezy

Zamaskowana - a do tego uzbrojona w łańcuch i solidne pałki - dwuosobowa ekipa krążyła po najludniejszych miejscach Helu. Mężczyźni, prócz "gangsterskich" gadżetów, zaopatrzyli się także w... ulotki. Tak promowali sobotnie wydarzenie: akcję pomocową dla 4-miesięcznej wejherowianki.
Nieprzypadkowo helanie wybrali taką właśnie formę reklamowania charytatywnego przedsięwzięcia. Ich stroje, jak wcześniej także plakaty promujące sobotnie wydarzenie, podporządkowane były hasłu:
- "W Helu Biją... dla Małgosi" - to motyw przewodni całej naszej akcji - podkreśla Marcin Daraż, jeden z zamaskowanych mężczyzn a prywatnie helski radny.

Akcja pomocowa "Dla Małgosi" ma swój profil na facebooku.

- Było strasznie :} trzeba było się "rozbroić" bo ludzie na nasz widok uciekali :} - komentuje na swoim facebookowym profilu Marcin Daraż. I zaraz dodaje: - Było fajnie, nawet Kacperek nam pomagał. Podziękowania dla Tomasza Wiśniewskiego (to ten napakowany:) ) za pomoc.

Co nocami dzieje się na helskich ulicach?

Marcin Draż i Marek Chroń - przewodniczący Rady Miasta w Helu oraz pracownik tutejszego szpitala - wymyślili nietypową akcję. W Helu, przy okazji D-Day'a spróbują - razem z mieszkańcami i turystami oraz rekonstruktorami - pobić aż cztery rekordy Guinnessa. I jednocześnie pomóc małej Małgosi.
- Jej historia chwyciła nas za serce, tak też zrodził się pomysł, by jakoś pomóc dziewczynce - tłumaczy "Dziennikowi Bałtyckiemu Marek Chroń".

Co ciekawego czeka nas w najbliższych dniach na terenie nadmorskiego powiatu?

Ulotkowe przedsięwzięcie w nietypowym wykonaniu okazało się hitem.
- Akcja udała się w 101% :D - komentuje na swojej facebookowej stronie Marcin Daraż. - Ludzie byli bardzo ciekawi. Ponad 600 ulotek rozdaliśmy w niecałą godzinę.