Nielegalne reklamy w Pucku - płoty, słupy oświetleniowe, znaki drogowe, czy nawet szlabany - to miejsca, na których lądują. Ich treść jest przeróżna. Od skupu samochodów, przez kredyty, czy działki na sprzedaż. Prawdziwy zalew tego typu ogłoszeń w Pucku nastąpił w zeszły weekend. A dokładniej w nocy z soboty na niedzielę.
ZOBACZ TEŻ: Nielegalne reklamy w Pucku. W lutym na słupach - legalnie - pojawiły się plakaty wyborcze | ZDJĘCIA
_Reklamowieszacze _działają jak ninja - nim się obejrzysz, już zaplakatują całe miasto.
- To problem, który powtarza się nieustannie - mówi Grzegorz Szadkowski, komendant Straży Miejskiej w Pucku. - Oni w nocy rozwieszają, a my od rana usuwamy.
Puccy strażnicy są nieustępliwi. Żółte tabliczki z uporem maniaka zdzierają z miejsc, na których znalazły się nielegalnie. Jak wyliczyli funkcjonariusze SM Puck, w jedną noc potrafi przybyć nawet kilkadziesiąt tabliczek, czy małych banerów, najczęściej umieszczanych przy ruchliwych trasach, czy w centrum.
Aby powiesić swoją reklamę na terenie miasta, potrzebne są zgody i stosowne opłaty za baner. Przy tak małym rozmiarze kwoty byłyby śmiesznie niskie. W Pucku za 1 m kwadratowy powierzchni plakatu płaci się złotówkę dziennie. Ale po co, jak można niewielką, choć zauważalną reklamę powiesić za darmo. - I co z tego, że ściągną. Powiesimy znów! Tak myślą reklamodawcy - mówi komendant.
Nielegalne reklamy to nie tylko miejski problem. Pojawiają się też na prywatnych płotach. Najczęściej bez wiedzy i przede wszystkim zgody właściciela posesji.
- Nasze działania przypominają prawdziwą walkę z wiatrakami, ale nie poddajemy się - dodaje komendant Szadkowski.
Chcąc złapać za rękę delikwentów, strażnicy często wcielają się w potencjalnych odbiorców. Dzwonią pod wskazane na reklamie numery wyrażając chęć zawarcia biznesu.
Jak wielkie jest zdziwienie kontrahenta, gdy przyjeżdża na miejsce i zostaje przywitany przez funkcjonariusza.
- Górna granica mandatu to 500 zł - tłumaczy Grzegorz Szadkowski. - Strażnicy mają duże pole manewru, bo w tym przypadku karać można na przykład za zaśmiecanie.
Karać zuchwałych _reklamowieszaczy _jest coraz trudniej. Wielu z nich w pamięci swoich komórek ma zapisane numery strażników. Jednak problem jest szerszy. Często firmy, których numer jest na ogłoszeniu zlecają plakatowanie zewnętrznym podwykonawcom. Są też biznesy, które podejmują ryzyko ukarania grzywną. Bo kilkusetzłotowe mandaty są wliczone w koszty. SM apeluje też do pucczan: - Jeśli zauważysz osobę wieszającą reklamę, skontaktuj się z nami. Żółte tabliczki szpecą krajobraz, a kartki przyklejone do miejskiej latarni i zachęcające do wzięcia chwilówki, dokładnie chwilę powiszą, później zaśmiecą ulicę. A w świat idzie opinia o zaśmieconym mieście...
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?